Miejsce, które chcę dziś opisać, po raz 
pierwszy odwiedziłam jakieś 5 lat temu. 
Pojechałam tam, można powiedzieć, na 
przeszpiegi, aby na własne oczy, przekonać się czy faktycznie jest takie ładne, 
jak się o nim mówi. Wtedy jeszcze nie myślałam nawet, że kiedyś będziemy współpracować. Wracając do urody, tak, jest naprawdę bardzo ładne! 
Agroturystyka, którą Wam przedstawię, położona jest w pobliżu 
miejscowości Serravalle Pistoiese (7,5 km od centrum Pistoi). W zasięgu ręki, od 
znaczących toskańskich miast takich jak Florencja, Pisa, Lukka, Prato czy 
chociażby uzdrowiskowe Montecatini Terme. 
Posiadłość usytuowana jest 
bardzo malowniczo, na wzgórzu, z którego rozciąga się widok na średniowieczne 
miasteczko, Serravalle Pistoiese. Dojazd jest trochę pod górkę, ale coś za coś!
Właściciele agroturystyki 
to małżeństwo z Lombardii. Toskania jak widać, potrafi omotać nie tylko 
obcokrajowców! No, ale nie ma się czemu dziwić. Tu jest wszystko, począwszy od 
pięknych miast i miasteczek, sztuki, poprzez zróżnicowany krajobraz czyli morze, 
góry, lasy, wspaniały śródziemnomorski klimat, wyborne wina, tradycyjną kuchnię, 
a przede wszystkim toskańską gościnność. Zostawili swoje dotychczasowe, 
chaotyczne życie w wielkim mieście i przenieśli się na toskańską wieś. 
Właścicielka jest również wykwalifikowanym przewodnikiem po 
Pistoi. 
Główną atrakcją posiadłości, oprócz 
malowniczych krajobrazów, jest wiejski dom z polnego kamienia otoczony zewsząd 
drzewami oliwnymi. Dawno, dawno temu była to prawdopodobnie 
siedziba 
poczty – agroturystyka 
położona jest bowiem, przy starej drodze z Pistoi do 
Lukki. “Baby mówiły”, że nocował tu 
kiedyś sam Leonardo da Vinci!  Nikt 
już tego jednak dokładnie nie pamięta... 
Chociaż stąd do Vinci (miasta narodzin Leonarda) jest faktycznie tylko 
kilkanaście kilometrów. 
Budynek odnawiano przez lata, borykając się z wieloma 
przeciwnościami, głównie biurokratycznymi. Determinacja właścicieli 
zaowocowała. W odrestaurowanych średniowiecznych murach, stworzyli 6 
apartamentów. Każdy z nich, podzielony został na sypialnię z łazienką 
oraz pokój dzienny z aneksem kuchennym. Zakazy i nakazy, nie pozwalały na zmiany 
w konstrukcji budynku (ze względu na jego historyczne znaczenie). To nic, że do jednej z 
łazienek trzeba wejść po trzech schodkach, ale za to, gdzie indziej mamy piękne 
okno z cegiełek (kiedyś była to prawdopodobnie stodoła). Gdyby nie sprzęt 
kuchenny, czy urządzenia klimatyzacyjne, zdawać by się mogło, że czas się 
zatrzymał. Wnętrza zdominował surowy kamień, drewno i terakota na 
podłodze. Nieosłonięte stropy, murowane kuchnie czy ciężkie kute łóżka nawiązują 
do stylu toskańskiego. 
 Zajrzyjmy do sypialni, w garnki i do łazienek.
|  | 
Podobno, mieli kiedyś turystów, rodaków  zresztą, którzy po rozgoszczeniu się w apartamencie, wyszli na wieczorny spacer.  Napotkanej przypadkiem właścicielce, współczuli, że przed nimi jeszcze tyle do  zrobienia. Pili, jak się okazało, do surowych, kamiennych ścian! Jak widać są gusta i guściki, ale o tym się nie dyskutuje! My, Polacy, jesteśmy z kolei, nimi  zachwyceni. 
Świadomym wyborem gospodarzy 
jest brak telewizorów w apartamentach. Jak wakacje to wakacje! Jest oczywiście 
(nie przesadzajmy!) dostęp do internetu.
Na zewnątrz, 
do 
dyspozycji gości, jest również mały basen. W sam raz na 
ochłodzenie się. A później hop i na leżak, do słońca ! 
Prawdziwe wakacje under the sun of 
Tuscany!
Na terenie posiadłości nie 
ma restauracji, ale możliwe jest zorganizowanie kolacji na miejscu, oczywiście za 
opłatą. 
Z oliwek, rosnących na 
posesji, produkowana jest oliwa. W przydomowym ogródku 
królują sezonowe warzywa, a żeby było jeszcze bardziej swojsko i wiejsko, to 
trzeba dorzucić do tego jeszcze kilka uli z pszczołami, które produkują pyszny 
miód! 
A teraz, moja ulubiona rubryka, czyli szczegół w roli głównej!
Zdaje mi się, czy zaczynacie pakować walizki?

















 
Nawet te łóżka mnie tak nie kusza jak widoki.Moje oczy już bardzo tęsknią do tych pagórków i do tych kamiennych murów i do tego słoneczka i do pięknej melodii języka wokół. Ja się chronicznie tam pakuje.
OdpowiedzUsuńA do tego kieliszek czerwonego wina i pajda chleba z toskańską salami! Żyć nie umierać! Maszko, czekamy na Ciebie :)
Usuńdla tych widoków mogłabym się teleportować juz dziś, choć nie powiem, skrzący śnieg w słońcu,jaki nam sypnął, ma też niesamowity urok ;)
OdpowiedzUsuńlubię takie kamienne, surowe domy, w środku też lubię dość prosty wystrój, tu co prawda bardziej wyszukany, ale za to wspomnienie Leonarda na pewno przyciągnie jak magnes :)
Jo, mam dla Ciebie bardzo dobrą wiadomość - w Pistoi pada śnieg!!! Hurra, cieszę się jak dziecko. Mam nadzieję, że moje dziewczynki w szkole i przedszkolu stoją z nosami przyklejonymi do szyb i przyglądają się temu co z oknem. Na zdjęciach, faktycznie, wygląda to bardziej "dostojnie", niż w rzeczywistości. Pozdrawiam, Jo :)
Usuńto dla Was dobra wiadomość ;), chyba że wygram podróż do Toskanii ;), niech dziewczynki nacieszą się śniegiem, a ja postaram się na dniach wrzucić trochę śnieżnych fotek u siebie ;)
Usuńżyczę Wam saneczek ;)
W takim razie czekamy na mroźne zdjęcia,a ja tymczasem biegnę wywoskować płozy u sanek :) Pa pa
UsuńAsiu, przeraziłaś mnie tym śniegiem. Mam nadzieję ,że chociaz mrozu nie ma . Te wszystkie szkółki .Aż strach pomyśleć coby było gdyby. No i oliwki tez przecież mają swoją wytrzymałość. Ja to zawsze patrzę z perspektywy ogrodnika chociaż wiem ,że dla dzieciaków to niebywała frajda.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szkółki są przygotowane na "okoliczność" mrozów. Jeśli chodzi o oliwki, to zdaje się, że większość już zerwana. A dzieci, sama wiesz, czy śnieg, czy deszcz, czy upał...bawią się zawsze wspaniale :)Buziaki, Asia
UsuńTak, usiąść na tarasie...
OdpowiedzUsuńteż się rozmarzyłam... Gorąco pozdrawiam Mażenko!
UsuńRAJ, pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńEwo, masz rację. To jest raj na ziemi! Serdecznie pozdrawiam, Asia
Usuń