wtorek, 28 października 2014

Z widokiem na Vinci

Powoli, po wakacjach, zaczynam wychodzić na prostą. Sezon dobiega końca. Dobiega, bo ostatni "moi" turyści powrócą do Polski dopiero w sobotę. Jeśli oczywiście nie zmienią zdania po obejrzeniu prognozy pogody !

Ponieważ zaczynacie już myśleć o przyszłym sezonie, to koniecznie muszę Wam przedstawić kilka nowych miejsc. Następne agroturystyki cierpliwie czekają w kolejce na odwiedziny, więc na pewno będzie w czym wybierać. O czym na bieżąco (w miarę możliwości) będę Was informować.

Agroturystykę, którą Wam dziś przedstawię, znalazłam przez przypadek podczas jednej z rodzinnych wypraw na początku lata. Jest to pięknie położona posiadłość u stóp Vinci, której właścicielem jest Francesco. Oprócz zamiłowania do Toskanii, Prowansji i staroci, wspólny język znaleźliśmy również jeśli chodzi o wino. Jak się okazuje zawodowo zajmuje się on sprowadzaniem do Toskanii drewna na beczki w których leżakuje wino. Chodzi głównie o dąb francuski i kanadyjski. Jego historii o zagranicznych wojażach starczyłoby na kilka książek przygodowo - enogastronomicznych. Od dawna nie spotkałam tak barwnej osobowości !

Francesco, nie jest rodowitym toskańczykiem, co już mnie nawet nie dziwi. Jako mały chłopiec przyjechał z całą rodziną do Toskanii z małego miasteczka gdzieś na północy Włoch, pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Prowadzenie agroturystyki od zawsze było jego marzeniem, ale z urzeczywistnieniem marzeń musiał czekać do momentu, aż zgromadzi odpowiednie środki finansowe. Wtedy, każdą wolną chwilę i każdy przypływ gotówki inwestował w swoje marzenie.

Wjazd na teren agroturystyki jest filmowy ! Zwykła, niezwykła droga. Moje marzenie.

Wjazd do agroturystyki

Wyjazd z agroturystyki


Budynek w którym dziś znajdują się apartamenty i pokoje, stanowił kiedyś typową wiejską zabudowę. Oczywiście wszystko zostało odrestaurowane i dostosowane do dziesiejszych wygód. 





Wnętrze to wynik fascynacji właściciela Toskanią i Prowansją. Wypadkowa jego wspomnień z podróży, przywiezionych z różnych miejsc pamiątek, szperanie po piwnicach dziadków, wujków oraz godziny spędzone na lokalnych ryneczkach. 
Jak dla mnie bomba ! Chciałabym z tego miejsca wynieść dosłownie wszystko. Bez wyjątku.

Wszystkie pomieszczenia urządzone są ze smakiem. Meble i kolorystyka pięknie łączą się z wyrafinowanymi detalami. Agroturystyka powstawała latami, a wyśnione miejsce znalazło odpowiednią oprawę. 








Tuż przy malutkiej recepcji jest wspólne dla wszystkich pomieszczenie. Tutaj możecie w spokoju i chłodzie poczytać dobrą książkę, pograć w gry planszowe, karty, posurfować w internecie czy napić się lampki wina.



W agroturystyce jest możliowść wynajęcia apartamentu z aneksem kuchennym (dla 2/4 osób) lub pokoju dwuosobowego. W przypadku pokoju w cenie jest już śniadanie, wprawdzie typowo włoskie, bo są to słodkie bułeczki, tosty, marmolady i ciasta domowego wypieku.

Na miejscu nie ma restauracji, ale w agroturystyce tuż obok (ok. 400 m) możecie przekąsić coś ze specjałów kuchni toskańskiej. 

Mi pozostały w pamięcie takie obrazki:




Właściciel postarał się również o ciekawe zagospodarowanie przylegającego do agroturystyki ogrodu. Sami widzicie, że miał ułatwione zadanie, bo malownicze krajobrazy nie potrzebują dodatkowych upiększeń.

 



To kute "coś" spędza mi sen z powiek. Jest to zwykły, zardzewiały żłób - mój nowy cel !

Vinci widziane ood strony basenu

Sjestujący kot
Już wiecie co możeccie zrobić ze sarym łóżkiem :)



 

 



W tak pięknych okolicznościach przyrody nie mogło zabraknąć basenu ! Jest on bardzo malowniczo położony, właśnie z widokiem na Vinci. Rodzice małych dzieci na pewno będą zadowoleni, bo jest on ogrodzony. Francesco świadomie nie zainwestował w parasole, ale za to sam skonstruował przenośne daszki pod którymi można się schronić w upalne letnie dni.



Anka też fotografuj, ale inne obiekty :)




Jadąc od strony Vinci, na samym krańcu zabudowań, zagubiony w przepastnych winnicach, w sąsiedztwie kościółka z XIII wieku i opustoszałego gospodarstwa, położony jest maleńki cmentarz. Na końcu miasteczka. Tu się wszystko kończy, albo dopiero zaczyna.




 


Jeśli znudzą się Wam kąpiele w basenie, spacery po winnicach i drzemki w hamaku to możecie eksplorować okolice. Stąd jest blisko to Vinci, Cerreto Guidi, Empoli, SAn Miniato, Florencji, San Gimignano, Volterry i Pistoi. 
Zresztą znając swoich turystów powinnam napisać, że Rzym to tylko rzut beretem :) Wy nie boicie się odległości ! Dla Was 100 km to żaden dystans i to mnie bardzo cieszy.




poniedziałek, 6 października 2014

Proszę wina nie żałować, bo jest co świętować

25 sierpnia 2014 miało miejsce niezwykłe wydarzenie. 

Pani Agnieszka i Pan Wojtek, którzy spędzali wakacje w Toskanii, postanowili w wyjątkowo uroczysty sposób uczcić swoje srebrne gody. Wspólnie podjęli decyzję o odnowieniu przysięgi małżeńskiej właśnie w Toskanii.

Muszę przyznać, że współpraca z Panią Agnieszką, bo z nią korespondowałam, to czysta przyjemność !
Uśmiechy zadowolenia wymieszane ze łzami wzruszenia jubilatów jak również ich przyjaciół wychodzących z kościoła po mszy św., zrekompensowały moje wszelkie obawy. Pytacie jakie obawy ? Otóż ja Wasze uroczystości przeżywam bardziej niz własne!

A swoje wrażenia najlepiej opowiedzą główni bohaterowie:

Toskański klimat, grono przyjaciół, romański kościół na uboczu szlaków turystycznych, zapach kamienia i rozmarynu, cisza....
Takie było odnowienie naszych przyrzeczeń małżeńskich w Vicopisano.
Jakże inne od klimatu Kościoła Akademickiego świętej Anny w Warszawie ubranego w Bożonarodzeniowe choinki 25 lat temu. Tylko my Ci sami :-)
Tak to sobie wymarzyliśmy.
Dziękujemy Ks. Krzysztofowi za kazanie prosto z serca i prosto do serc,  Pani Asi za odnalezienie dla nas tego nadzwyczajnego miejsca, dogranie wszystkiego w kilku e-mailach i telefonach i opiekę nad psem podczas Mszy. Dziękujemy również Pani Małgorzacie za kwiaty.
A wieczorem wznosiliśmy za nich toasty, bo jak powiedział
Ks. Krzysztof "proszę wina nie żałować, bo jest co świętować".
Może wrócimy tu za kolejne 25 lat? :-)
Agnieszka i Wojtek







Bukiet i butonierkę wykonała Małgorzata Matyjaszczyk.

Wyjątkowe osoby i wyjątkowa miłość,
która trwa już ćwierć wieku.

Życzę Wam 
 wielu następnych lat 
w miłości i wzajemnym szacunku.