Jak każda porządna gospodyni, przed zbliżającymi się świętami, zabrałam się
za porządki !
Z tym, że ja zaczęłam od swojego komputera i z przerażeniem odkryłam
pajęczyny i centymetry kurzu na świetnych miejscach w których miałam okazję być,
a których nigdy nie opisałam.
Nie żebym się teraz usprawiedliwiała, ale jest to tzw. bałagan
kontrolowany. Dla mnie najważniejszy jest klient, który się zgłosi z konkretnym
zapytaniem, a ciekawa agroturystyka czy wyjątkowo urokliwe miejsce i ich
opisanie mogą poczekać.
A z kurzu omiotę miedzy taką oto perełkę !
Rzecz dzieje się w kwietniu bieżącego roku...
Pewnego piątkowego wieczoru, Andrea przyniósł do domu informację o ciekawym
miejscu w okolicach Panzano in Chianti, a w sobotę rano byliśmy już w drodze.
Dopiero z samochodu dzwoniłam umówić nas na spotkanie. Nawet jeśli nic by z tego
nie wyszło, to wycieczka do Chianti byłaby mimo wszystko czystą
przyjemnością.
No bo jak nie, jak tak :)
Agroturystyka położona jest w bardzo malowniczym i łatwo dostępnym miejscu.
Kawałek szutrową drogą przez rzędy winogron i już widać wiejskie kamienne
zabudowania.
Przy bramie wjazdowej, oparta o piękną skrzynkę na listy czekała już na nas właścicielka, Emilia.
Przybyła tu z Neapolu, wraz ze swoim mężem, prawie 25 lat temu. Obydwoje rozkochani w Toskanii, po studiach rolniczych i z głową pełną pomysłów kupili kawał ziemi w pobliżu Panzano in Chianti. Nareszcie mogli spełnić marzenia o produkcji własnego wina i prowadzeniu agroturystyki. W między czasie Giovanni, maż Emilii, zdobył uprawnienia enologa i w 1995 roku rozlewa do butelek swoje pierwsze dzieło, wino Chianti Classico rocznik 1993.
Przy bramie wjazdowej, oparta o piękną skrzynkę na listy czekała już na nas właścicielka, Emilia.
Przybyła tu z Neapolu, wraz ze swoim mężem, prawie 25 lat temu. Obydwoje rozkochani w Toskanii, po studiach rolniczych i z głową pełną pomysłów kupili kawał ziemi w pobliżu Panzano in Chianti. Nareszcie mogli spełnić marzenia o produkcji własnego wina i prowadzeniu agroturystyki. W między czasie Giovanni, maż Emilii, zdobył uprawnienia enologa i w 1995 roku rozlewa do butelek swoje pierwsze dzieło, wino Chianti Classico rocznik 1993.
Motto, które przyświeca jego ideologii to:
Lepiej mniej, ale wykwintnego wina.
Uzasadnia to tym, że posiadanie małej plantacji umożliwia dokładną kontrolę winogron, właściwe przycinanie i
kontrolę ich ewentualnych chorób. Możliwe jest
również zaplanowanie najodpowiedniejszego czasu winobrania lub
innych “nieplanowanych” interwencji.
Zdaje się, że role są tu wyraźnie podzielone. Emilia zajmuje się
agroturystyką, a jej mąż rządzi się winnicy.
Emilia ma się czym zajmować. Troszczy się nie tylko o trzy apartamenty, ale również o teren przyległy do domu i basen.
Skupiłam się głównie na otoczeniu, bo apartamenty urządzone są w typowym toskańskim wiejskim stylu. Jak zwykle wszystkie meble to dzieło przypadku, ale pasują do siebie jak płaszcz szyty na miarę :)
Właściciele stawiają na wiejski charakter swojej agroturystyki. Nie starali się wygładzić ścian, a wręcz zostawili stare kamienne fundamenty na wierzchu. Wygląda to bardzo ciekawie szczególnie w połączeniu z bielą ścian i ceglastą terakotą na podłodze.
Wielką pasją Emilii są kwiaty i ciekawe, czasami już bezużyteczne przedmioty. Ma słabość do starych piecyków i kamiennych donic. Dopinguje jej w tym teść, który przy każdej możliwej okazji obdarowuje ją niezwykłymi okazami.
Skupiłam się głównie na otoczeniu, bo apartamenty urządzone są w typowym toskańskim wiejskim stylu. Jak zwykle wszystkie meble to dzieło przypadku, ale pasują do siebie jak płaszcz szyty na miarę :)
W największym z apartamentów jest kominek:
Wielką pasją Emilii są kwiaty i ciekawe, czasami już bezużyteczne przedmioty. Ma słabość do starych piecyków i kamiennych donic. Dopinguje jej w tym teść, który przy każdej możliwej okazji obdarowuje ją niezwykłymi okazami.
Emilia wysłała nas na obiad do pobliskiego Panzano in Chianti. Tam też mieliśmy
spotkać się z jej przyjacielem, rzeźnikiem- poetą - Dario Cecchini.
Do Panzano jest oczywiście pod górkę, bo to typowe dla tego regionu miasteczko - malutkie i malowniczo położone. Skąpane w wiosennym przedpołudniowym słońcu, zachęcało nas do spaceru swoimi uliczkami. Wprawdzie są to dwie uliczki na krzyż, ale czyż nie o to chodzi w toskańskich klimatach ... ? Im mnie tym piękniej ! Bez pośpiechu, bez nerwów, że musimy być na konkretną godzinę. Jest tu i teraz, chwilo trwaj ! Nacieszyliśmy nasze oczy zarówno kamiennymi uliczkami, kościółkiem, jak i soczystą zielenią i pięknymi krajobrazami.
Daliśmy się ponieść dolce far niente. Przysiedliśmy sobie przy wolnym stoliku i butelce wina na placu głównym :)
Dusza radowała się wszechobecną ciszą przerywaną śpiewem ptaków i śmiechem dzieci, a ciało... No
właśnie ciało też by chciało! Tym bardziej, że brzuchy Dziewczyn wybiły 13.00 ! Czas rozejrzeć się za czymś do jedzenia. Wtedy właśnie usłyszeliśmy
wyjątkowo głośny monolog ! Komu zebrało się o tej porze na recytację ? Zaciekawieni szliśmy za tym donośnym głosem.
Jak się okazało trafiliśmy wprost do rzeźnika - poety, on nas do siebie zwabił i to nie jedzeniem! W jego sklepie tłum zasłuchanych ludzi, głównie tubylców i kolarzy, którzy wdępnęli tu na szybką kanapkę i kieliszek wina na wzmocnienie, bo na miejscu można spróbować lokalnych wyrobów. Ja zwariowałam na punkcie smalcu. Zresztą wszystko nam smakowało :) A Dario nieprzerwanie recytował i kroił bistecca alla fiorentina...
Do Panzano jest oczywiście pod górkę, bo to typowe dla tego regionu miasteczko - malutkie i malowniczo położone. Skąpane w wiosennym przedpołudniowym słońcu, zachęcało nas do spaceru swoimi uliczkami. Wprawdzie są to dwie uliczki na krzyż, ale czyż nie o to chodzi w toskańskich klimatach ... ? Im mnie tym piękniej ! Bez pośpiechu, bez nerwów, że musimy być na konkretną godzinę. Jest tu i teraz, chwilo trwaj ! Nacieszyliśmy nasze oczy zarówno kamiennymi uliczkami, kościółkiem, jak i soczystą zielenią i pięknymi krajobrazami.
Kwintesencja toskańskiego krajobrazu :) |
Daliśmy się ponieść dolce far niente. Przysiedliśmy sobie przy wolnym stoliku i butelce wina na placu głównym :)
Krowi ryj, wskazuje drogę do sklepu Dario. |
Jak się okazało trafiliśmy wprost do rzeźnika - poety, on nas do siebie zwabił i to nie jedzeniem! W jego sklepie tłum zasłuchanych ludzi, głównie tubylców i kolarzy, którzy wdępnęli tu na szybką kanapkę i kieliszek wina na wzmocnienie, bo na miejscu można spróbować lokalnych wyrobów. Ja zwariowałam na punkcie smalcu. Zresztą wszystko nam smakowało :) A Dario nieprzerwanie recytował i kroił bistecca alla fiorentina...
Właściel sklepu, słynny już w całym Chianti, Cecchini ma również
swoją restaurację, która zdajduje się po przeciwnej stronie ulicy. Króluje tam oczywiście pyszne toskańskie mięso ! Tam jednak nie zjedliśmy. Wszystkie miejsca były zarezerwowane dla olbrzymiej wycieczki z USA.
Na brak chętnych jak widać nie narzekają. Są przecież tacy, którzy lubią jak im się śpiewa do kotleta, dlaczego zatem inni nie mogą wsłuchiwać się w poetyckie strofy pałaszując bistecca alla fiorentina ?
To
taki jeden z wariantów możliwy do zrealizowania podczas najbliższych wakacji.
Zresztą na Chianti nie muszę Was chyba namawiać, no nie ? Szczególnie Classico ;)
Już bym wsiadła i jechała, gdyby nie … odkurzanie :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze dodam: Od łyku to się raczej nikt nie upije, a ja się czuję wręcz upojona tym wpisem :) Toć to szaleństwo :)
UsuńTam odkurzanie ! Obiecuję, że kiedyś siądziemy we trójkę na tym ryneczku: Ty, ja i fiasco di Chianti Classio ....
UsuńPani Asiu ja chcę tam pojechać😃😃😃😃. ...Wioletta
OdpowiedzUsuńPani Wiolu, zapraszam, najpierw przystanek na kawę w Wenecji :):) a później TOSKANIA !!!! Pozdarwiam
UsuńAsia ja się przez Ciebie rozchoruje:)) chce odwiedzić wszystkie miejsca o których piszesz... a te widoki i historia rzeźnika poety, niesamowite:))
OdpowiedzUsuńbuziaki ślę
Agnieszko, jest na Twoją chorobę remedium - od czasu do czasu wyjazd do Toskanii :) Chociaż z Toskanią to tak jak z jedzeniem...nie da się zjeść na zapas ! Buziaki ps. Ty spisuj sobie te wszystkie miejsca i później pojeźdźimy razem, co ?
Usuńmoje wrażenia z Panzano, chociaż ja zanotowałam Panzano Campana. I tak: 2 x zwiedzałam, za pierwszym razem niemiłosiernie lało, przy drugim podejściu stwierdzam: kolejne miasteczko z kamienia, fajna knajpka, interesująca fasada kościoła, 2 koty, 4 staruszków debatujących nad kratką ściekową i piękne widoki. I jak tylko spojrzę na ten opis - jak żywo Panzano. Czy to samo?:) I tradycyjnie już bym startowała do tej Toskanii, a tu pranie , odkurzanie, pieczenie, zdobienie..., ale też to kocham . Pozdrawiam Renata z od Jara i Andrei del Sarto.
OdpowiedzUsuńJak się ze wszystkim wyrobisz Renato to przybywaj do Panzano :) A przygotowania przed świętami są wyjątkowe ! Też je bardzo lubię. Nawet sprzątanie nie jest straszne, prawda ? Panzano na pewno to samo :) Pozdrowienia dla Ciebie i Jara, ode mnie i Andrei del Sarto :):)
Usuńchętnie bym tam zawitała jesienną porą ;)
OdpowiedzUsuńJo, zapraszam. Mam już nowe pomysły na jesień :)
UsuńPoprosze o predko teleportacje !! Ale jeszcze rok :) i znow przybedziemy na wakacje :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, rok szybko zleci. Tacy wygłodzeni Toskanii będziecie ją smakowali podwójnie ....
UsuńJak z bajki!
OdpowiedzUsuńŚlicznie, prawda ?
UsuńAle kusisz,,,moze w przyszlym roku, z bratem i samochodem by pojezdzic po takiej Toskanii, ktora po mistrzowsku pokazujesz...lubie takie malutkie miejscowosci gdzie niby nic sie nie dzieje a ma nawet poete rzeznika! caluje
OdpowiedzUsuńTak, tym razem samochodem ! Chociaż byłyście naparwdę dzielne turystki !!!! Jest wiele takich perełek. Czekam na Ciebie Grazynko, całuję
UsuńPięknie. Rewelacyjne szczegóły...kamiennie "naczynia", "coś" na świece i atramenty... beczki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMi tez spodobaly sie te kamienne naczynia. Znalazlabym dla nich przeznaczenie ;) Pozdrawiam
Usuń..balam pierwszy raz we wrzesniu.Gdzie slonce jeszcze pieknie swieci..zakochalam sie jak miliony-od razu ,natychmiast,od pierwszego wejrzenia...
OdpowiedzUsuńBylam z wycieczka wiec standart:Florencja,Piza,San Giminiano (jak sie to poprawnie pisze?-wymöwic trudno...
Piec wspanialych dni...Nasz hotel byl w Marina di Pietrasanta... z widokiem na morze...
Gdybym miala taka mozliwosc-natychmiast bym sie tam przeprowadzila...niestety..nie mozna miec w zyciu wszystkiego!!!
Dziekuje Ci ,ze poswiecasz swoj czas,zeby pokazac nam piekno Toskani..
A prz okazji..zdrowych,spokojnych swiat w gronie najblizszych!!
Kochana Lore-Mia, przepraszam, ze dopiero teraz odpisuje... Poniewaz juz po swietach to zycze Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !!! A widzilas sporo no i hotel nad morzem - bajka ! A San Gimignano faktycznie trudno sie pisze i wymawia :) Ja i tak Ciebie podziwiam, ze pamietasz te wszystkie nazwy. Ja musze jednak notowac ... A co do zycia, to faktycznie wszystkiego nie mozna miec, ale dobrze, ze od czasu do czasu mozna sobie pozwolic na urlop w Toskanii :) Serdecznie pozdrawiam
Usuń