wtorek, 19 lutego 2013

Zawartość cukru w cukrze

Gdyby ktoś Was zapytał, gdzie jest najwięcej Toskanii w Toskanii, to jaka byłaby Wasza odpowiedź????

Ja, powiem szczerze, że nadal mam z tym problem. Od pierwszego spotkania! A moje niezdecydowanie, w znacznej mierze, zależy to od tego gdzie akurat jestem.

Jak spaceruję wąskimi uliczkami Cortony czy San Gimignano to piszczę z zachwytu, że Toskania to jest właśnie to! Malownicze uliczki, gwar, okna udekorowane doniczkami czerwonych geranium oraz powiewające na wietrze pranie... Będąc we Florencji czy Sienie, chłonę historię i sztukę. Z otwartą buzią przyglądam się niezwykłym dziełom, stworzonym przez niezwykłych ludzi, wieki temu. Pijąc kieliszek czerwonego wina w Chianti, wychwalam urodzajne ziemie tego regionu, dzięki którym winogrona są inne niż gdziekolwiek indziej... Leżąc na piasku, w promieniach rozgrzanego do granic możliwości słońca, wsłuchana w szum lazurowego morza na plaży, na Elbie, jestem pewna, że to jest właśnie to! Wszystko to do czasu, kiedy to po raz enty, znieruchomieję na widok nieziemskiego krajobrazu Crete Senesi. Ten niesamowity spokój, wzgórza pokryte odcieniami, wręcz, zamszowej zieleni i niezliczonych kolorów ziemi...

Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie ogarnę ogromu dób kulturalnych Toskanii, nie odwiedzę wszystkich muzeów, miast i miasteczek. Chociaż kto wie? Skoro tu mieszkam!? Cieszę się na samą myślą, że w ciągu maksymalnie dwóch godzin jestem w stanie dojechać w każdy jej zakątek.

Mam jeszcze spore zaległości w opisywaniu miejsc, które odwiedziłam, ale muszę Wam opisać to, które odwiedziliśmy kilka dni temu.

Jest to agroturystyka położona w pobliżu miejscowości Radicofani, w samym sercu Crete Senesi. Teraz już chyba wyjaśniło się, skąd moje początkowe przemyślenia i poszukiwania Toskanii w Toskanii.

Po drodze, a jechaliśmy od strony Chiusi, widoki są takie:

 




Agroturystyka jest położona na wierzchołku wzgórza (500 m n.p.m.). Końcowy odcinek drogi, to droga szutrowa, ale jest szeroka i jak najbardziej przejezdna. Z lewej strony ciągnie się las i łagodne zbocze, a po prawej stronie oprócz jednego domostwa, rozpościerają się piękne widoki. Na drodze, jak mówili nam gospodarze, można spotkać jelenie, dziki, sarny, zające i jeżozwierze (dla mnie to nadal egzotyka!). Zwierzęta niejednokrotnie podjadają warzywa z ogródka czy oliwki prosto z drzewka. 

Widok na agroturystykę z lotu ptaka

Do agroturystyki wjeżdża się, a właściwie wchodzi przez piękną bramę (przed bramą jest parking). 


Właściciele to przesympatyczna para, mieszkająca na co dzień w Rzymie. Z wielkim pietyzmem urządzali wszystkie pomieszczenia. W gruncie rzeczy, jest to niewielki obiekt, na który składają się 2 budynki mieszkalne (w sumie są 4 apartamenty i jeden pokój dwuosobowy). Istnieje możliwość połączenia apartamentów, w przypadku gdyby chciała wynająć je grupa przyjaciół lub większa rodzina. Każdy z apartamentów znajduje się na parterze, a na pierwszym piętrze od czasu do czasu pomieszkują właściciele.

Budynki pochodzą z początków XVIII wieku. Pomieszczenia na parterze, pierwotnie służyły za obory, chlewiki i stodołę. Kamienna elewacja z polnego kamienia, małe okna i ciężkie okiennice nawiązują do toskańskiego wiejskiego stylu. 

 






W wystroju wnętrz, widać dbałość o każdy szczegół i włożone w to serce! Począwszy od terakoty na podłodze, belek z kasztanowca pod sufitem, murowanej kuchni i prostych kominków. 





 
Każdy mebel jest niepowtarzalny. Jak dla mnie, wyjątkowy! Moją uwagę zwróciły piękne łóżka,


 dekoracyjne półeczki w kuchni,


 

i nietypowe okna.




 Na ścianach, w każdej z sypialni, zawieszone są ręcznie dziergane serwetki, wykonane przez babcię właścicieli. Czuć tu naprawdę domową atmosferę. Z okien apartamentów rozciągają się widoki na wzgórza i gaj oliwny. Widać stąd San Casciano dei Bagni, Monte Amiata (jeszcze wczoraj pokrywa śnieżna wynosiła 3 m!) oraz Celle sul Rigo. 





Przed wejściem do każdego z apartamentów jest obszerny ogródek z miejscem na meble ogrodowe oraz kamienny grill.

W pomieszczeniu gospodarczym, do użytku gości, jest pralka, rozkładana suszarka, deska do prasowania, żelazko i dwa rowery górskie. Oprócz tego jest jeszcze mały domek, domek dla krasnoludków, jak nazwały go dziewczynki, czyli przechowalnia mebli ogrodowych, kosiarki do trawy i innych niezbędnych narzędzi.

Jest domek dla krasnoludków, są i krasnoludki!

Na terenie całego obiektu jest internet bezprzewodowy. Aha, wszystkie kuchnie są w pełni wyposażone, a w łazienkach są suszarki do włosów. 
Na pięknym naturalnym tarasie, jest basen (zejście po schodkach), leżaki i parasole.



Jeśli znudzą się Wam kąpiele i spacery po wzgórzach czy gaju oliwnym to możecie pozwiedzać okolicę. My mieliśmy jeszcze kilka umówionych spotkań w Pienzy i Castiglione D'Orcia. Ruszyliśmy więc w drogę.

Widok w drodze do Pienzy


Spotkaliśmy pasące się owce. Pienza i jej okolice słyną z wyrobu sera pecorino

   
Był też osiołek. Ten trochę surrealistyczny obrazek, na długo pozostanie w mojej pamięci:




Tu, osiołek z cyprysową czupryną!
W jednym z malowniczych miasteczek, coraz rzadziej spotykana miejska pralnia na "świeżym" powietrzu. Ciekawa jestem, czy jeszcze jakaś gospodyni z niej korzysta?


Zbliżała się pora obiadu. Dziewczyny gromkimi owacjami przyjęły wiadomość, że od teraz, szukamy restauracji. Wybór padł na Pienzę.
Po drodze do Pienzy żołądek kurczył mi się coraz bardziej. Nie, nie z głodu, ja akurat, tego dnia złakniona byłam  widoków! 

Sami zobaczcie:








Będąc w Pienzy, oprócz obowiązkowego zakupu owczego sera pecorino:






koniecznie musicie przejść się wąskimi uliczkami tego miasteczka, pooddychać jego niezwykłą atmosferą i wyciszyć się we wnętrzu pięknej katedry. 





A już na pewno, nie możecie odmówić sobie, spaceru wzdłuż (a właściwie po murach) miejskich.


  


 


Nie mogąc oderwać wzroku od bajkowych pejzaży Crete Senesi, zarzuciłam Andreę setkami pytań: czy mieszkańcy takich miasteczek jak Pienza, ci, którzy rano otwierają okiennice i widzą taki krajobraz, czy jeszcze się nim zachwycają? Czy czują to samo co my, przyjezdni? Czy takie widoki mogą się znudzić, bo przecież piękno chyba nie może spowszednieć?? Andrea, oczywiście nie był w stanie odpowiedzieć mi na moje pytania. Powiedział jednak coś co mimo wszystko mnie usatysfakcjonowało. A mianowicie, że odkąd jesteśmy razem i razem jeździmy po Toskanii, widzi ją w zupełnie innym świetle i, że jest o wiele piękniejsza niż kiedyś :)
 
W promieniu do 30 km od agroturystyki, aż roi się od słynnych miasteczek: Pienza, Montalcino, S. Quirico d’Orcia, Bagno Vignoni, Castiglione d’Orcia, Abbadia S. Salvatore, Chiusi, Montepulciano...uffa...nie mogę się zatrzymać, bo mam wrażenie, że jedno jest piękniejsze od drugiego. Zresztą, co ja będę pisać, sami musicie to zobaczyć! Może Wam się uda ustalić jaka jest zawartość cukru w cukrze!  

Podróż do domu minęła nam spokojnie i o dziwo, bardzo szybko. Dziewczyny spały. Zresztą teraz są w stanie zabawić się same. Sofia czyta napisy na wszystkich tablicach i znakach drogowych, nazwy restautracji i barów. Anka gada, gada i jeszcze raz gada...i aż się boję pomyśleć co to będzie jak ona nauczy się czytać!!! Korki w uszy!!! Jedno jest pewne, wycieczka się nam udała.



Powyższy wpis dedykuję Kasi i Rafałowi z Koszalina (o nich pisałam tu), którzy podczas swojego miodowego tygodnia, nie dotarli do Pienzy. Wiem, że jeszcze tu wrócą!

22 komentarze:

  1. Oczywiście że wrócimy:) Dziękujemy Asiu! Tęsknimy za Toskanią... / Kasia i Rafał

    OdpowiedzUsuń
  2. No Asiulka, zasapałam się czytając ten zachwycający opis.
    W kwestii śniegu, którego nam zazdrościłaś - rozumiem, że te 3 metry w pobliżu trasy wycieczki, o których pisałaś choć trochę Cię usatysfakcjonowały :0

    Natomiast muszę Ci powiedzieć, że zakochałam się od pierwszego przeczytania w jednym stwierdzeniu, którego użyłaś: "ZAMSZOWA ZIELEŃ" Wiesz co Asiulka? Ty malujesz słowami!!!! GENIALNE Czapki z głów!!
    Całusy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi dosłodziłaś :) cieszę się, tym bardziej, że słyszę to od Ciebie! Buziaki

      Usuń
  3. Aha i jeszcze jedno: ZDJĘCIA ROBISZ FENOMENALNE!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę... Muszę się jeszcze wiele nauczyć! Z drugiej strony, Toskania to piękna modelka.

      Usuń
  4. Joasiu dzięki za cudowną wycieczkę.
    Jak Bóg pozwoli to chciałabym jeszcze raz w życiu pojechać do Toskanii.
    Smakowałam pecorino w Pienze piłam chianti w Montepulciano i smakowałam Sienę,Florencję , San Gimignano z pięknymi wyniosłymi wieżami.
    Ach Toskanię mogę smakować każdego roku ,nie ma piękniejszych pejzaży niż w Toskanii,
    pozdrawiam jaga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaga, jest mi bardzo miło, że wycieczka Ci się podobała. Takich smaków się nie zapomina, prawda? Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie.

      Usuń
  5. To już jest słodkość do kwadratu, takie piękne trzy dziewczyny w Val d'Orci :) Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne zdjęcia. odżywają wspomnienia choć w tylu miejscach mnie nie było :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mażenko, Toskania czeka na Ciebie! Fajnie, że zdjęcia Ci się podobają, bo akurat Ty robisz piękne! Pozdrawiam

      Usuń
  7. Nostalgia i zachwyt i okropne poczucie tęsknoty. Jak dobrze,ze mogę chociaż zaglądać do Pani i zaspokoić potrzebę dokarmienia tęsknoty za Włochami. Fotografie są piękne,za każdym razem kiedy tu zaglądam czytam wspaniale opisy i oglądam fantastyczne zdjęcia. Poprawa humoru o 100 % .

    pozdrawiam serdecznie Pani Joanno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, Ty też mi poprawiasz humor takim komentarzem!!! Zobowiązuję się Ciebie dokarmiać :)(włoszczyzną/toskańszczyzną) !!! Buziaki

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy blog. A zdjęcia absolutnie rewelacyjne!
    Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że się podoba i blog i zdjęcia! Odwdzięczam się również ukłonami :)

      Usuń
  9. Asiu..po takiej dawce Toskanii to tylko wsiasc do samochodu i na urlop! wymarzone trasy i siedziby beda juz w zasiegu reki..czy probowalas tez pracy jako fotograf?sukces murowany!ania m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu M. teraz koncentruję się na turystyce :):) Cieszę, że zdjęcia sie podobają. Toskania to taki samograj, a szczególnie tamte tereny. Gdzie się okiem spojrzy to już ładny widok. No i weź człowieku ńie cykaj!!! Buziaki

      Usuń
  10. No słów brak!!! Osiołek wprost rozbrajający! Całuski ogromne za możliwość wirtualnej podróży w ten jeszcze nadal zimowy wieczór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też osiołek rozczulil... W takim razie, czas myśleć o wakacjach, moja droga Ewelinko :) buziaki

      Usuń
  11. Cudowna opowieść a zdjęcia - mistrzostwo świata ! pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, cieszę się bardzo i dziękuję ! Pozdrawiam Asia

      Usuń
  12. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń