czwartek, 20 września 2012

Wywietrzał dawno zapach żniw


Lato ma się ku końcowi. 
Szczególnie wczesnym rankiem i wieczorem wyraźnie da się odczuć spadek temperatury. Chociaż popołudniami termometr wskazuje nadal 26 stopni.
Noc zapada niespodziewanie szybko a dzień jakby nie miał ochoty się obudzić...
Nie ma zmiłuj się! Nadchodzi jesień !
Toskania zmienia swoje barwy. Zielone jeszcze przed kilkoma tygodniami winnice żółkną i czerwienieją. Złote połacie rżyska ustąpiły miejsca zaoranym polom. 
Niezmienne pozostają jedynie zielone cyprysy i szarozielone drzewa oliwne. Kontrast stanowią pomarańczowo-czerwone owoce granatu.


Nawet tak bardzo charakterystyczne czerwone pelargonie w toskańskich oknach zastępują liliowe wrzosy i cyklameny.




W powietrzu czuć zapach palonych liści. Początki jesieni są piękne. Czy wiecie, że we Włoszech (a przynajmniej w kręgu moich znajomych) nikt nie zna zjawiska babiego lata??? A jest bo ja widziałam.
Sezon turystyczny, ten stricte wakacyjny, już się skończył. Jak na pierwszy rok mojej własnej działalności z dumą mogę powiedzieć, że był bardzo udany.
Największym powodzeniem cieszyła się Wielkanoc, długi weekend majowy, lipiec i sierpień. Czasami w moich zaprzyjaźnionych agroturystykach nie miałam już po prostu miejsc!
Najbardziej gorącym okresem okazał się przełom lipca i sierpnia, dosłownie i w przenośni. Rozumiem Was, dla mnie Italia to też słońce, słońce i ... słońce!
Praca pochłania każdą moją wolną chwilę. Przestałam rozstawać się ze swoim notatnikiem. Skrzętnie zapisuję nazwy miejsc, ulic, numery telefonów...itd.
Jeśli chodzi o mój sposób działania to wyjaśniam iż staram się przedstawiać zawsze przynajmniej dwie, trzy oferty, tak abyście mogli sobie Państwo coś wybrać. Czasami zarzucam Was litanią pytań, ale tylko po to aby znaleźć Wam to o czym marzyliście. Jednym słowem tylor made czy a la carte jako to woli.
Cieszę się jak małe dziecko jeśli miejsce, które Wam zaproponowałam przypadło Wam do gustu. Uwielbiam telefony z piskiem zachwytu czy chociażby smsy takie jak ten od Pani Agnieszki:
Pani Joanno, dotarliśmy już do agroturystyki. Tutaj jest przepięknie !!! Ciekawe kiedy się obudzę i okaże się, że to wszystko to piękny sen... Serdecznie dziękujemy!
(przyp. red. :Pani Agnieszka się nie obudziła bo to nie był sen, to magia Toskanii!)
Dzięki tej pracy mam okazję do poznawania nowych ludzi, nawiązywania ciekawych znajomości. Zaryzykuję i powiem, że może nawet przyjaźni.
Mam swoich “stałych klientów”, którzy w przeciągu 5 miesięcy skorzystali z moich propozycji już dwa razy! Obiecują powroty i ja w to wierzę.
Praktycznie wszystkich, którzy przyjechali do Toskanii miałam okazję poznać osobiście. Dziękuję Wam za wspólną kawę i prezenty!!! Pamiętajcie jednak, że największą satysfakcją dla mnie jest to, że Wam się podoba, że to co Wam "obiecałam" pokrywa się z rzeczywistością.
Już zabrałam się za sezon jesienno-zimowego, pamiętajcie bowiem, że Toskania jest warta odwiedzenia również w tym czasie.

Polecam ten okres pasjonatom sztuki i architektury ponieważ nie ma już kolejek przed muzeami, wystawami, kościołami i dzwonnicami. Nie trzeba czekać na wolny stolik w restauracji. Amatorzy włoskiej kuchni będą mogli delektować się bardziej wyrazistymi jesiennymi smakami. Na stołach pojawią się dania z dziczyzny, grzybów, cięższe sosy i zawiesiste zupy no i vino novello.
Nie bez znaczenia jest fakt, że jest to niski sezon i ceny pokoi w hotelach i agroturystykach są dużo niższe.
Teraz przede mną wielkie wyzwanie! Oprócz przygotowań do sezonu wakacyjnego 2013 i warsztatów artystycznych z Małgosią zajmuję się organizowaniem ślubu (już w maju)!!!
No i co? Chyba już najwyższy czas pomyśleć o wakacjach :)





11 komentarzy:

  1. Joasia , nie masz pojęcia jak bardzo czuję się rozochocona na tę jesienną Toskanię. Niemiałam szczęście jeszcze być tam o tej porze i tylko sobie mogę wyobrazić te lasy kasztanowe pachnące truflami i winnice o zapachu " Mademoiselle"Chanell( zauważyłaś ,że te perfumy mają w sobie nutę przejrzałych winogron?).Będziemy wracać. Ja nawet już mogłabym ,gdybym mogła.I pamiętaj ,że najważniejsze to to ,że jesteś i że się w 100 procentach pokrywasz z rzeczywistością.Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko,z Mademoiselle faktycznie masz rację. Wcześniej tego nie zauważyłam chociaż mam "nosa". Trzeba nadrobić braki i w przyszłym roku odwiedzić jesienną Toskanię! Buziaki.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja w kuchni jakoś bez przekonania używam granatów (bo nie wiem co mam z nimi robić). Podobają mi się i już :)

      Usuń
  3. też bym chętnie dołączyła do tego grona stałych bywalców, ale póki co popatrzę sobie na granaty, które zawsze wrześniową Chorwację mi przypominają, no i obiecaliśmy sobie z mężem, że w tym roku powrót do naszych miejsc we Francji, zobaczymy...a Italia słoneczna też zimą, przecież Val di Sole to mekka narciarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jo, jak najbardziej Italia zimą! Ja osobiście nie miałam nart nawet na nogach, ale mam zamiar nadrobić zaległości. 50 km od Pistoi jest świetnie zorganizowany stok narciarski w miejscowości Abetone. Już mam tam nawet obcykany hotel! A Chorwację zostawię na przyszłe wakacje... Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jo to ja mam pomysł.Ponieważ rok w rok jeździmy w Dolinę Słońca na narty i tej zimy pewnie inaczej nie będzie.To może mężów zostawimy na stoku a my w tym czasie fruuuu do Pistoii a tam Joasia coś już nam znajdzie :-). Szczerze mówiąc corocznie mam ten sam pomysł tylko jakoś do tej pory mi się nie udało mi się doprowadzić sprawy do końca :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłybyście prekursorkami women's travel! O tym też juz myślałam: shopping, SPA, warsztaty artystyczne z Gosią, lekcje gotowania z przystojnym szefem kuchni :)... Same przyjemnosći!

      Usuń
    2. he,he, ja tylko wczasy narciarzom tam sprzedawałam ;), jestem dobra w teorii ;), nawet nie wiem czy bym się na lodowiec wybrała, o czym tak marzyłam, kiedy mój tato Elbrus zdobywał ;), sama bardziej z tych co zimą grzaniec, kominek i dobra książka, słowem z roku na rok piecuch ze mnie coraz większy, pewnie gdyby nie dzieci to bym nawet te kuligi i sanki sobie odpuściła ;), ale pomysł świetny, tylko za te lekcje gotowania z przystojnym szefem kuchni to ja bym już obiadów w wydaniu mojego M. z domieszką włoskiej krwi już nie zobaczyła ;)

      Usuń
  5. Wróciliśmy już blisko 2 tygodnie temu a głowa dalej w Toskanii i nie wiem kiedy wróci :-) Pozdrawiam z nad kubka gorącej kawy E.T.

    PS. wielki słój wypełniony już do połowy cukierkami :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E.T., ten słój musi pięknie wyglądać. Już sam w sobie był śliczny. Ciekawe w jakim tempie będą znikać :)

      Usuń