Lato ma się ku końcowi.
Szczególnie wczesnym
rankiem i wieczorem wyraźnie da się odczuć spadek temperatury. Chociaż
popołudniami termometr wskazuje nadal 26 stopni.
Noc zapada
niespodziewanie szybko a dzień jakby nie miał ochoty się obudzić...
Nie ma
zmiłuj się! Nadchodzi jesień !
Toskania
zmienia swoje barwy. Zielone jeszcze przed kilkoma tygodniami winnice żółkną i
czerwienieją. Złote połacie rżyska ustąpiły miejsca zaoranym polom.
Niezmienne
pozostają jedynie zielone cyprysy i szarozielone drzewa oliwne. Kontrast
stanowią pomarańczowo-czerwone owoce granatu.
Nawet tak bardzo charakterystyczne
czerwone pelargonie w toskańskich oknach zastępują liliowe wrzosy i
cyklameny.
W powietrzu czuć zapach palonych liści. Początki jesieni są piękne. Czy wiecie, że we Włoszech (a przynajmniej w kręgu moich znajomych) nikt nie zna
zjawiska babiego lata??? A jest bo ja widziałam.
Sezon
turystyczny, ten stricte wakacyjny, już się skończył. Jak na pierwszy rok mojej
własnej działalności z dumą mogę powiedzieć, że był bardzo udany.
Największym
powodzeniem cieszyła się Wielkanoc, długi weekend majowy, lipiec i sierpień.
Czasami w moich zaprzyjaźnionych agroturystykach nie miałam już po prostu
miejsc!
Najbardziej
gorącym okresem okazał się przełom lipca i sierpnia, dosłownie i w przenośni.
Rozumiem Was, dla mnie Italia to też słońce, słońce i ... słońce!
Praca
pochłania każdą moją wolną chwilę. Przestałam
rozstawać się ze swoim notatnikiem. Skrzętnie zapisuję nazwy miejsc, ulic,
numery telefonów...itd.
Jeśli chodzi o mój sposób działania to wyjaśniam iż staram się
przedstawiać zawsze przynajmniej dwie, trzy oferty, tak abyście mogli sobie Państwo
coś wybrać. Czasami
zarzucam Was litanią pytań, ale tylko po to aby znaleźć Wam to o czym
marzyliście. Jednym słowem tylor made czy a la carte jako to woli.
Cieszę się
jak małe dziecko jeśli miejsce, które Wam zaproponowałam przypadło Wam do gustu. Uwielbiam telefony z piskiem zachwytu czy
chociażby smsy takie jak ten od Pani Agnieszki:
Pani
Joanno, dotarliśmy już do agroturystyki. Tutaj jest przepięknie !!! Ciekawe
kiedy się obudzę i okaże się, że to wszystko to piękny sen... Serdecznie
dziękujemy!
(przyp. red. :Pani
Agnieszka się nie obudziła bo to nie był sen, to magia Toskanii!)
Dzięki tej
pracy mam okazję do poznawania nowych ludzi, nawiązywania ciekawych znajomości. Zaryzykuję i powiem, że może nawet przyjaźni.
Mam swoich
“stałych klientów”, którzy w przeciągu 5 miesięcy skorzystali z moich propozycji
już dwa razy! Obiecują powroty i ja w to wierzę.
Praktycznie
wszystkich, którzy przyjechali do Toskanii miałam okazję poznać osobiście.
Dziękuję Wam za wspólną kawę i prezenty!!! Pamiętajcie
jednak, że największą satysfakcją dla mnie jest to, że Wam się podoba, że to co
Wam "obiecałam" pokrywa się z rzeczywistością.
Już
zabrałam się za sezon jesienno-zimowego, pamiętajcie bowiem, że Toskania jest
warta odwiedzenia również w tym czasie.
Polecam ten okres pasjonatom sztuki i architektury ponieważ nie ma już kolejek przed
muzeami, wystawami, kościołami i dzwonnicami. Nie trzeba czekać na wolny stolik
w restauracji. Amatorzy włoskiej kuchni będą mogli delektować się bardziej
wyrazistymi jesiennymi smakami. Na stołach pojawią się dania z dziczyzny, grzybów, cięższe sosy i zawiesiste zupy no i vino novello.
Nie bez
znaczenia jest fakt, że jest to niski sezon i ceny pokoi w hotelach i
agroturystykach są dużo niższe.
Teraz
przede mną wielkie wyzwanie! Oprócz przygotowań do sezonu wakacyjnego 2013
i warsztatów artystycznych z Małgosią zajmuję się organizowaniem ślubu (już w
maju)!!!
No i co? Chyba już najwyższy czas pomyśleć o wakacjach :)
Joasia , nie masz pojęcia jak bardzo czuję się rozochocona na tę jesienną Toskanię. Niemiałam szczęście jeszcze być tam o tej porze i tylko sobie mogę wyobrazić te lasy kasztanowe pachnące truflami i winnice o zapachu " Mademoiselle"Chanell( zauważyłaś ,że te perfumy mają w sobie nutę przejrzałych winogron?).Będziemy wracać. Ja nawet już mogłabym ,gdybym mogła.I pamiętaj ,że najważniejsze to to ,że jesteś i że się w 100 procentach pokrywasz z rzeczywistością.Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńMaszko,z Mademoiselle faktycznie masz rację. Wcześniej tego nie zauważyłam chociaż mam "nosa". Trzeba nadrobić braki i w przyszłym roku odwiedzić jesienną Toskanię! Buziaki.
UsuńLecę sprawdzić nasze granaty!
OdpowiedzUsuńJa w kuchni jakoś bez przekonania używam granatów (bo nie wiem co mam z nimi robić). Podobają mi się i już :)
Usuńteż bym chętnie dołączyła do tego grona stałych bywalców, ale póki co popatrzę sobie na granaty, które zawsze wrześniową Chorwację mi przypominają, no i obiecaliśmy sobie z mężem, że w tym roku powrót do naszych miejsc we Francji, zobaczymy...a Italia słoneczna też zimą, przecież Val di Sole to mekka narciarzy ;)
OdpowiedzUsuńJo, jak najbardziej Italia zimą! Ja osobiście nie miałam nart nawet na nogach, ale mam zamiar nadrobić zaległości. 50 km od Pistoi jest świetnie zorganizowany stok narciarski w miejscowości Abetone. Już mam tam nawet obcykany hotel! A Chorwację zostawię na przyszłe wakacje... Pozdrawiam
UsuńJo to ja mam pomysł.Ponieważ rok w rok jeździmy w Dolinę Słońca na narty i tej zimy pewnie inaczej nie będzie.To może mężów zostawimy na stoku a my w tym czasie fruuuu do Pistoii a tam Joasia coś już nam znajdzie :-). Szczerze mówiąc corocznie mam ten sam pomysł tylko jakoś do tej pory mi się nie udało mi się doprowadzić sprawy do końca :-)
OdpowiedzUsuńByłybyście prekursorkami women's travel! O tym też juz myślałam: shopping, SPA, warsztaty artystyczne z Gosią, lekcje gotowania z przystojnym szefem kuchni :)... Same przyjemnosći!
Usuńhe,he, ja tylko wczasy narciarzom tam sprzedawałam ;), jestem dobra w teorii ;), nawet nie wiem czy bym się na lodowiec wybrała, o czym tak marzyłam, kiedy mój tato Elbrus zdobywał ;), sama bardziej z tych co zimą grzaniec, kominek i dobra książka, słowem z roku na rok piecuch ze mnie coraz większy, pewnie gdyby nie dzieci to bym nawet te kuligi i sanki sobie odpuściła ;), ale pomysł świetny, tylko za te lekcje gotowania z przystojnym szefem kuchni to ja bym już obiadów w wydaniu mojego M. z domieszką włoskiej krwi już nie zobaczyła ;)
UsuńWróciliśmy już blisko 2 tygodnie temu a głowa dalej w Toskanii i nie wiem kiedy wróci :-) Pozdrawiam z nad kubka gorącej kawy E.T.
OdpowiedzUsuńPS. wielki słój wypełniony już do połowy cukierkami :-)
E.T., ten słój musi pięknie wyglądać. Już sam w sobie był śliczny. Ciekawe w jakim tempie będą znikać :)
Usuń