wtorek, 25 października 2016

Monticchiello przed zachodem słońca

Monticchiello (SI), to niewielkie miasteczko w Dolinie rzeki Orcia.
Bajkowo położone na łagodnym wzgórzu, sprawia wrażenie jakby było pogrążone w popołudniowej drzemce. To tylko pozory, bo miasteczko żyje swoim rytmem. Chociaż takim leniwym, jak całe Val d'Orcia zresztą.
 
Do Monticchiello trafiliśmy przed zachodem słońca.
Przejeżdżaliśmy krętymi drogami od strony Pienzy (10 km).   Srebrzące się gaje oliwne, odcienie zieleni i brązów układały się w wyszukany melanż. Czasami trudno było dostrzec gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi kolor. Od czasu do czasu, jedynie białe polne drogi rozdzierały połacie zaoranych już dawno pól. W powietrzu było czuć zapach ziemi i odchodzącego powoli lata.

 







 
Monticchiello.
 
Po intensywnym popołudniu spędzonym w Pienzy (ślub Pary z Polski), pobyt w Monticchiello był dla nas chwilą relaksu. Pienza tego dnia była gwarna i pełna turystyów. Zresztą taka jest zawsze.
A w Monticchiello czas jakby się zatrzymał. 
Tu mimo, że jest równie pięknie, nadal trafia mniej przyjezdnych. A może po prostu to wina późnej godziny, bo miałam wrażenie, że turystów zaczęli "wypierać" miejscowi.
 
 








 
 



Dopiero stąd, dobrze widać morze wzgórz i dolin, które rozlało się u stóp Pienzy.



Nie będę ukrywała, że mam słabość do tamtych stron.
Cieszę się tym co mam, ale niczego nikomu tak nie zazdroszczę, jak mieszkańcom Val d'Orcia widoków z okien !






środa, 19 października 2016

Kameralny ślub Joanny i Michała

Ósmego czerwca br., w przytulnym toskańskim kościółku, odbył się ślub konkordatowy Joasi i Michała.
Pogoda wbrew pozorom nas nie rozpieszczała (nieźle grzmiało, a na koniec dnia nawet popadało), ale wszystkich od środka, rozgrzewały niebywałe emocje !
Tego dnia, czekały mnie dodatkowe obowiązki. Chociaż opiekę nad Chłopcami Państwa Młodych czy pełnienie zaszczytnej funkcji świadka na ich ślubie, nazwałabym raczej przyjemnością :)
Po drodze do ołtarza, napotkaliśmy na pewne przeszkody, ale jak widać wszystko skończyło się szczęśliwie !
 
Najlepiej jeśli opowiedzą  Wam o wszystkim Joanna i Michał:


Joasiu, chciałabym Ci  podziękować za  organizację naszego ślubu. 
Cieszę się, że to właśnie  Tobie powierzyliśmy przygotowanie tego wyjątkowego dnia.  Dziękuję za wybór pięknych kwiatów do przystrojenia kościoła, prześlicznej wiązanki ( z bólem serca zostawiłam ją we Włoszech) i wspaniałej muzyki.  Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale mimo, że się  nie znałyśmy, Twój wybór był trafiony.

Joasiu, dziękuję Tobie oraz Twojej mamie, za to, że zgodziłyście się być świadkami, i oczywiście za opiekę nad chłopakami, w czasie gdy my udaliśmy się na sesję zdjęciową po przepiękniej Toskanii. Tak przy okazji Tomek ma za kilka dni piętę urodziny, na pytanie  kogo chciałby zaprosić wymienił Anię i Zosię. Spędzili razem jeden dzień, nawet się dobrze nie poznali, a on co rusz Je wspomina… może jeszcze kiedyś się spotkają.

Zdecydowaliśmy  się  na ślub konkordatowy, uzyskanie zgody na ślub kościelny było prawdziwą drogą przez mękę i walką z czasem. Dziękuję, za Twoje wsparcie w tamtych chwilach, a przesympatycznemu  ks. Krzysztofowi za przywrócenie choć odrobiny wiary w księży.

Myślę, że to co robisz jest wspaniałe, i nie chodzi mi tylko o organizację samego ślubu, tylko możliwość jaką dajesz ludziom. Wiesz jak jest, rozmawiałyśmy o tym w mailach, pewnie gdyby nie   Twoja pomoc, dalej temat ślubu wisiałby tylko gdzieś w powietrzu….

Dziękujemy
Joanna i Michał










Joasiu i Michale,
jestem szczęśliwa, że pomimo kilku przeciwności udało się Wam nie stracić nadziei i dotrzeć do końca, a właściwie początku Waszej wspólnej drogi ...
Teraz już wiecie, że ze wszystkim jesteście sobie w stanie poradzić.
 
Wszystkiego najlepszego Kochani !
 
 

Dekoracja kościoła i bukiet Panny Młodej : Pro Arte
 
 
 
 

wtorek, 11 października 2016

Teatro del Silenzio

Teatro del Silenzio -
 
bezkresne pola, harmonia barw, totalne odizolowanie.
Słychać jedynie ciszę.
 
Lajatico (PI).