Toskania oferuje znacznie więcej niż “tylko” światowej
klasy zabytki, dzieła sztuki, malownicze miasteczka i piękne
krajobrazy. Nie możemy zapomnieć o jej wspaniałej kuchni
i doskonałym winie!
Kuchnię toskańską charakteryzuje proste, zaryzykuję nawet,
chłopskie jedzenie, które w dużej mierze jest
uzależnione od zmieniających się pór roku. Trzeba
przyznać, że Toskańczykom nie brakuje fantazji jeśli chodzi o gotowanie, ale
mimo wszystko najlepsze przepisy pochodzą jeszcze sprzed wieków. W tutejszej
kuchni nic się nie marnuje. Czerstwy chleb w lecie zamienia się w pyszną
panzanellę, a w zimie w doskonałą pappa al pomodoro. Swoje
gastronomiczne bogactwo, Toskania zawdzięcza urodzajnej ziemi, doskonałemu klimatowi i dostępowi do morza. Nie
brakuje tu ani mięsa, ani ryb, a tym bardziej
warzyw.
Tu
zjadłam po raz pierwszy królika (w moim domu były raczej do głaskania),
przepiórkę i kuropatwę czy chociażby krwistą bistecca alla fiorentina. To, tu rozsmakowałam się na zabój w karczochach
oberżynach
oberżynach
i smażonych kwiatach cukinii!
Zaczęłam namiętnie używać ziół głównie rozmarynu, bazylii, szałwii, mięty, tymianku.
Pikantna papryczka to już standard w naszej kuchni. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku :)
Odkryłam trufle, których wcześniej nie miałam okazji nawet spróbować. Doceniłam prostotę gotowania, bo w Toskanii, im mniej składników tym smaczniej. Czasami im szybsze w przygotowaniu, tym lepsze.
Zwariowałam na punkcie przepysznej i kolorowej fasoli. Chyba w całym swoim życiu nie zjadłam jej tak dużo jak właśnie w Toskanii.
Stałam
się amatorką oliwy z oliwek. Nie ma nic lepszego na świecie niż pajda
podpieczonego toskańskiego chleba (niesolonego) potartego ząbkiem czosnku,
polanego (świadomie nie użyłam słowa skropionego!) oliwą z oliwek i posypanego
solą! Takie pyszności jedzą na podwieczorek toskańskie bimbi (dzieci), w tym
moje !
Jeszcze kilka lat temu pytałam ze zdziwieniem Andrei, dlaczego upiera się przy makaronie penne (rurki), skoro farfalle (kokardki) smakują identycznie??? Identycznie, takie same???? NIE, przecież w penne zostaje więcej sosu, podczas gdy z farfalle sos spływa. To takie oczywiste! No tak, z roku na rok i dla mnie zaczyna stanowić to różnicę.
Jednak jajeczny, domowej roboty jest zdecydowanie najlepszy!
A
propos różnicy, z winem było tak samo. Nie powiem, żebym przed przeprowadzką do
Toskanii piła jedynie “patykiem pisane”, bo zaliczyłam też kilka poważnych
degustacji, ale nadal wino to było po prostu wino. Jak się okazuje nie miałam
pojęcia o wyobrażeniu! Teraz to już całkiem inna bajka. Szczególnie po
ostatnich ćwiczeniach/degustacjach pod okiem prawdziwego sommeliera!
Nie wyobrażam już sobie swojej kuchni bez przystawki typu bruschetta z pysznych świeżych pomidorów,
Nie wyobrażam już sobie swojej kuchni bez przystawki typu bruschetta z pysznych świeżych pomidorów,
bez crostini,
czy chociażby oliwek:
A u nas, w toskańsko-polskiej
rodzinie, jeśli chodzi o gotowanie, role są wyraźnie podzielone. Ja gotuję po
polsku, a Andrea po włosku. Uważam to za bardzo naturalne, bo On na pewno nie
ugotuje tak dobrego bigosu jak ja, a ja nie jestem w stanie nawet zbliżyć się do
doskonałości jego spaghetti allo scoglio! Ale robię też pyszne ragù,
panzanellę, parmigianę, risotto z grzybami, smażone karczochy, jestem specjalistką od sorbetu cytrynowego...ojej, to ja
jednak trochę gotuję i po ichniemu!?
Ale co ja Wam będę opowiadała (i tak
pewnie niektórym już cieknie ślinka!), zapraszam Was na warsztaty kulinarne.
Nie wątpię oczywiście w Wasze zdolnośći kulinarme. Na pewno i Wy potraficie
przygotować włoskie dania, ale jestem pewna, że kilka lekcji
gotowania na pewno Wam nie zaszkodzi, dojdziecie po prostu do perfekcji!
Szef kuchni, pod okiem którego będziecie zagłębiać się w arkana
kuchni toskańskiej, to Elisa.
Elisa, ukończyła szkołę gastronomiczną, praktykowała w renomowanych restauracjach we Włoszech i za granicą, a teraz prowadzi agroturystykę wspólnie ze swoimi rodzicami.
Pomimo, iż zjeździła kawał świata i w jej przypadku można powiedzieć, że z niejednego gara jadła, szczególnym sentymentem darzy kuchnię toskańską. Ja miałam
okazję skosztować jej specjałów. Zapewniam, że nie zawiedziecie się.
Oprócz 12 godzin zajęć praktycznych w kuchni, razem z Elisą wybierzemy się na targ w Pistoi w poszukiwaniu inspiracji i świeżych produktów do przygotowania wykwintnej kolacji. Będziecie mogli spróbować toskańskich win w pobliskiej winnicy, którą opisałam tutaj.
Zaprowadzę Was na wyśmienitą bistecca alla fiorentna w Antico Ristoro di Cambi we Florencji, o którym to miejscu pisałam tutaj.
Poniżej znajdziecie informacje dotyczące warsztatów, które odbędą
się w dniach
od 28 września do 5 października 2013.
1 dzień / 28 września -
sobota
- Przyjazd do agroturystyki
- Kolacja
powitalna
2 dzień / 29 września -
niedziela
- Śniadanie w agroturystyce
- Dzień
wolny - czyli robicie co chcecie :)
3 dzień/ 30 września -
poniedziałek
- Śniadanie w agroturystyce
- 09.00 - 13.00 - kurs
gotowania
- 13.15 - obiad na który składają się dania przez Was wcześniej przygotowane
4 dzień / 1 października -
wtorek
- Śniadanie w agroturystyce
- 15.00 - 17.00 - zwiedzanie
Florencji z przewodnikiem mówiącym po polsku
- 17.00 - 19.00 - czas wolny we
Florencji
- 19.30/20.00 - kolacja w typowej
florenckiej restauracji, której popisowym daniem jest bistecca alla fiorentina czyli krwisty bewsztyk
- 21.30/22.00 - powrót do agroturystyki
- 21.30/22.00 - powrót do agroturystyki
5 dzień / 2 października -
środa
- Śniadanie w
agroturystyce
- 09.00 - 13.00 - kurs
gotowania
- 13.15 - obiad na który składają się dania przez Was wcześniej przygotowane
6 dzień / 3 października -
czwartek
- Śniadanie w
agroturystyce
- 16.30 - degustacja wina w winnicy w
pobliżu Pistoi
7 dzień / 4 października -
piątek
- Śniadanie w
agroturystyce
- 14.30-16.30 - zakupy na
najsłynniejszym targowisku w Pistoi - Piazza della Sala
- 16.30 - 20.00 - kurs
gotowania
- 20.30 - pożegnalna kolacja na którą
będą się składały dania przez Was przygotowane
8 dzień / 5 października -
sobota
- Śniadanie w agroturystyce
- powrót do domu
Cena
zawiera:
· zakwaterowanie w pokoju dwuosobowym z
łazienką
· 7 śniadań (śniadanie w formie bufetu szedzkiego)
· 12 godzin praktycznych pod okiem
szefa kuchni
·
kolacja powitalna (napoje wliczone)
· 2 obiady, które przyrządzicie
własnoręcznie (napoje wliczone)
· 2 godziny zakupów z szefem kuchni
· pożegnalna kolacja, którą sami
przygotujecie z zakupionych wcześniej produktów (napoje wliczone)
· kolacja w typowej florenckiej
restauracji Antico Ristoro di Cambi we Florencji (napoje wliczone)
· degustacja wina w winnicy w pobliżu
Pistoi
· 3 godzinne zwiedzanie Florencji z
przewodnikiem mówiącym po polsku
· opieka
VisiToscana
Przed wami lista dań, które między innymi będziecie przygotowywać podczas warsztatów kulinarnych.
Toskańskie przystawki, domowy makaron typu tagliatelle, maccheroni, ravioli z
serkiem ricotta i szpinakiem, cannelloni, lasagne. Do tego prosty sos pomidorowy, ragù tradycyjne i ragù z
dzika. Na drugie spezzatino di manzo czyli rodzaj naszego gulaszu z wieprzowiny, coniglio alla
cacciatora czyli królik po myśliwsku i wiele innych dań.
Dodam, że kurs będzie prowadzony w języku polskim. Ja będę Waszym tłumaczem.
Na miejsce warsztatów kulinarnych wybrałam moją ulubioną agroturystykę:
Pisałam o niej między innymi tutaj i tutaj.
Na miejsce warsztatów kulinarnych wybrałam moją ulubioną agroturystykę:
Pisałam o niej między innymi tutaj i tutaj.
Na koniec chciałam Wam uzmysłowić czym dla prawdziwego Toskańczyka jest dobra kuchnia i wino. Idealnie oddaje to powiedzenie, które kiedyś usłyszałam będąc w Chianti:
Bevi, mangia, ama forte
non aver paura della morte!
czyli
Pij, jedz, kochaj do upadłego i nie bój się zgonu swego!
Chociaż z drugiej strony żyć - nie umierać, bo aż szkoda !
PS.
Myślę, że jestem Wam
winna wyjaśnienia odnośnie tytułu dzisiejszego posta. Otóż od dłuższego czasu,
wiele Pań pytało mnie o kurs kulinarny w Toskanii. Dodam, że większości to moje
stałe czytelniczki i Panie, które z moją pomocą odwiedziły Toskanię w ubiegłym,
a nawet w tym roku. Z wielkim entuzjazmem przyjęły informację o organizowanym przez mnie
kursie. No, ale następny urlop w Toskanii? Wtedy właśnie padało moje ulubione
zdanie: Pani Asiu, popracuję nad mężem i dam znać!
I w tym momencie przypomniałam sobie
siebie sprzed kilku miesięcy, kiedy to krążyłam od dłuższego czasu przed witryną sklepu z galanterią skórzaną i mętnym wzrokiem omiatałam pewną torbę... Na punkcie tej torby dostałam najnormalniej w świecie fioła. No i co? Torbę oczywiście mam!
Ach,
my kobiety mamy swoje sposoby, aby przekonać naszych mężczyzn :)
Czy jesteś pewna, że potrzebna jest Ci Elisa? Wygląda na to, że sama mogłabyś taki kurs poprowadzić :) Zdjęcia smakowite :)
OdpowiedzUsuńGosiaku, potrzebna Elisa. przynajmniej na pierwszym kursie :) Póżniej, kto wie??? Tym razem moje ulubione zdjęcia w przybliźeniu. Buziaki
UsuńPierwsze będą wakacje w Toskani :)a potem będzie kurs :)już nie długo za miesiąc nasza wymażona podróż:)))
OdpowiedzUsuńHurra, viva Toscana !!! No i życzę udanych wakacji :)
UsuńPani Asiu to dzięki pani wyjeżdżamy!!!już odliczam:)Wioletta
UsuńAha, to ja już teraz wiem wszystko. W takim razie do zobaczenia Pani Wiolu.
UsuńAsiulka oczywiście, że cieknie ślinka!!! mniam. Jak zawsze w Twoich opisach pełno smaku i zapachów. Zdjęcia zachwycające :) A wino?... przypomniałam sobie mój lot na dywanie i Twój przemarsz (są zdjęcia). Pamiętasz?? :D Ściskam kochana i już ani słowa więcej pssst.
OdpowiedzUsuńKasiulka, po pierwsze primo tamte zdjęcia mają naście lat i musimy zrobić sobie aktualne, no nie? A po drugie primo to jeszcze w Toskanii nie latałaś na dywanie :) Jak zawsze szczodra w pochwałach. Oj, baaardzo to lubię! Buziaki
Usuńod razu zrobiła się głodna, poproszę przepis na wątróbkową pastę!! oliwę wypijam niemalże litrami; niesolony chleb jest fantastyczny ;-) zaintrygowała mnie kolorowa fasola....
OdpowiedzUsuńTaki, mój czy poczekamy na kurs? Fasola jest pyszna, a niesolony chleb pyszny jest do słonej salami, szynki czy chociażby oliwek... Pozdrawiam
UsuńAlez to bykby wykwitny prezent urodzinowy :) i w dodatku październik w Toskanii z pyszna kuchnia to musi być coś niepowtarzalnego :)
OdpowiedzUsuńP.s. Ta winnica jest piękna ! :) i czy w tej agrostyrystyce znalazłoby się 35 miejsc :)?
W takim razie popracuj nad przyszłym mężem :) Prześlę C informacje mailem. Buziaki
UsuńPrzy kolejnym takim kursie chyba nie oprę sie wraz z mama, wczoraj razem ogladałyśmy zdjęcia i mama zachwycona :)
UsuńZa tydzień w sobotę jedziemy w odwiedziny do rodziców Marcina, także będę czekać cierpliwie na wieści :) całuje
Nie ma problemu, będą następne! Cieszę się, że pomysł się podoba. OK, do przyszłęj soboty będziesz miała wszystko. Pa
Usuńkurczaki pisałam tu już komentarz ale chyba się nie opublikował ;/
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie nie uda się męża "urobić" bo dopiero co wróciliśmy z Toskanii i niestety kolejne fundusze na taki wyjazd nazbieramy dopiero na przyszły rok. Nie oszczędzamy się w jedzeniu więc niestety przejadamy mnóssssssssssssssssssssstwo kaski :D
Ale taki przepisik na ragu to bym wzięła, oj wzięła ... albo na tradycyjne pici ...
PS. W przysłowiu zapewne miało być jedz od jeść (mangiare) :)
Polly, zbawicielko Ty moja! Natychmiast przeprawiłam ź na z, dziękuje Ci bardzo. No tak, biorąc pod uwagę, źe kursujecie z ziemi polskiej do wloskiej kilka razy do roku, to się nie dziwię! Od Andrei ten przepis chciałaś, powiadasz? ( bo wczoraj widziałam, że się opublikowałaś). Będzie i przepis... Buziaki
Usuńoj tam zaraz zbawicielko :) nie chciałam się czepiać bo znam tylko podstawy włoskiego ale przysłowie jest bardzo trafne i podoba mi się, więc pomyslałam, że inni je mogą gdzieś cytować i będzie z błędem :)
UsuńAno od 4 lat co roku wakacje spędzamy we Włoszech bo jesteśmy Italomaniakami. Pierwszego roku 2 tygodnie deptaliśmy po Rzymie. Mam wrażenie, że bym mogła własną mapę tego miasta stworzyć po tym wypadzie. No a potem zawitaliśmy pierwszy raz do Toskanii i tak nam już zostało, że 3 razy tam wracaliśmy.
Włoskie jedzenie UWIELBIAM !!!! dzika mogłabym jeść 3 razy dziennie tak jak i wszelkie makarony (dziś było penne z pesto mojego wyrobu na przykład) no i dlatego zbieram pieczołowicie wszelkie oryginalne przepisy :))) chętnie bym właśnie taki na ragu gdzieś dorwała no i na pici bo ponoć to proste i nawet już wiem jak się je "gniecie" :)
Będzie przepis ?????????? mniiiiaaaaaaaaammmmmmmm !
No jakoś muszę sobie to zorganizować ...hmm PS. Zdjęcia cudne!
OdpowiedzUsuńNie daj się prosić :) Będzie i smacznie i sympatycznie!
UsuńPierwsza!!!!!
OdpowiedzUsuńMaszko i zobaczę Ciebie ponownie!!! Już się nie mogę doczekać :) oj, będzie się działo.
UsuńMam wielka przyjemnosc z tym, ze moge zagladac tu. Rog obfitosci! I w takym stylu, dziekuje
OdpowiedzUsuńAngelika
Cześć Angeliko, cieszę się bardzo. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam
UsuńBardzo apetyczne, no i do tego mężów chyba specjalnie nie trzeba namawiać, bo wiadomo, że na tym skorzystają w myśl zasady "przez żołądek do serca" ;), chyba że jak w naszym wypadku ja gotuję weekendowo ;), bo po niemal roku we francuskich kuchniach, to mój mąż jest lepszym specjalistą, ja zdecydowanie wolę robić sałatki i piec ciasta ;).
OdpowiedzUsuńI masz rację, śródziemnomorska kuchnia smaczna i prosta, kiedy my świeże zioła i nieskomplikowane potrawy ;).
O właśnie, faktycznie, nie pomyślałam o sercu i żołądku... Włoska kuchnia jest po prostu PYSZNA. Farciara z Ciebie - gotujący mąż :)
Usuńto pewnie przez lekką domieszkę włoskiej krwi ;)
UsuńI stała się jasność... Teraz wiem już wszystko ! Troszkę Włocha + praktyki we francuskiej kuchni, ah!
UsuńNad mężem popracowałam i będę tam:))) nie mogę w to uwierzyć:) teraz musze opracowac plan zajęć dla męża gdy nie będzie mnie w domu co by mu głupoty do głowy nie przychodziły:)
OdpowiedzUsuńI bardzo się w związku z tym cieszę! No tak, trzeba jakieś zajęcia znależć dla męża. Najlepiej w domu, żeby nigdzie nie musiał wychodzić. O wiem, remont! Przyjemne z pożytecznym :)
Usuńdzien dobry!
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zainteresowala Pani propozycja, chcialam sie zapytac czy mieszkajac w tej agroturystyce trzeba miec samochod czy mozliwy jest dojazd miescowymi srodkami lokomacji?
Pozdrawiam serdecznie
Wyspa
Cieszę się bardzo, że pomysł Ci się spodobał. Do tej agroturystyki najlepiej dotrzeć samochodem, inaczej nie ma szans. Ja również serdecznie pozdrawiam.
UsuńAsiu, ale może da się to jakoś uzgodnić z innymi uczestnikami?
UsuńSzanowna Wyspo, bo teraz zaczynam mieć wątpliwości, czy to Ty napisałaś do mnie dziś maila? Będę wdzięczna za informację, asia
UsuńNie,nie napisalam maila. Po prostu zastanawialam sie nad kursem, ale ja przylecialabym samolotem z Paryza do Toskanii, wiec potem musialabym odrozowac autobusami...
UsuńMowi sie trudno! Moze nastepnym razem uda mi sie namowic jakas zmotoryzowana kolezanke z Polski.
Pozdrawiam serdecznie
Wyspa
PS A tak dla wyjasnienia - jestem czytelniczka bloga Malgosi od 3 lat, czasami zagladam do Ciebie tez, ale w Internecie raczej sie nie udzielam, bo po prostu nie mam czasu na pisanie wlasnego bloga.
Myślę, że można to jakoś dograć. Jeśli możesz to napisz do mnie proszę maila. A Paryż też piękny, ehh ! Pozdrawiam
Usuńuwielbiam włoskie klimaty, więc chętnie dopisuję sobie Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńCiao!
W takim razie BENVENUTA ! Ciao :)
UsuńWitaj! Jak to bywa trafilam zupelnie przez przypadek!!!
OdpowiedzUsuńMam pare pytan jesli chodzi o kurs:
-dojazd-jest na wlasna reke? czy jest w poblizulotnisko,gdzie mozna przyleciec??
Pozdrawiam serdecznie !
Czy sa jeszcze miejsca???
UsuńIore-Mia, najbliższe lotnisko to Florencja. Z tym, że tanie linie latają do Pisy lub do Bolonii. Nie wiem czy chciałabyś później wypożyczyć samochód czy dostać się do Pistoi pociągiem. Na pewno jakoś udałoby się na dogadać. Jedno miejsce powinno się jeszcze znaleźć :) Jeśli jesteś zainteresowana to proszę o kontakt na mail info@visitoscana.com, pozdrawiam. asia
UsuńAleż mam wielką ochotę na taki kurs! Niestety w tym roku na pewno się nie uda, ale w przyszłym z pewnością znów zawitamy do Italii więc liczę na reedycję ;) Pozdrawiam, ach!
OdpowiedzUsuńMoja droga Ach!, będzie repeta bo już widzę, że robi się ciasno :) pozdrawiam, Asia
UsuńCuda proponujesz, podziwiam, pozdrawiam,Marzę o Toskanii, morze kiedyś marzenia sie spełnią papa!
OdpowiedzUsuńJa wiem, że marzenia się spełniają, będziesz następna :) Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za miłe słowa.
UsuńTak smakowicie opisałaś toskańskie smakołyki, że przypomniały mi się te smaki! Totalnym zaskoczeniem był dla mnie chleb bez soli, i nie przyzwyczaiłam się do tej pory do oliwek. Na pewno będzie cudnie, zazdroszczę! Wizyta w Twoich stronach jest na mojej liście marzeń! A tymczasem pakuję się nad jezioro w lubuskiem! pozdrawiam, Ewa
OdpowiedzUsuńJa tez chce nad jezioro :) Oliwki sa faktycznie specyficzne Ale jak sie juz rozsmakujesz ... Czekam na Ciebie w Toskanii!
UsuńWitam serdecznie,czy są jeszcze miejsca na te pyszne warsztaty?Iwonka
OdpowiedzUsuńTak Iwonko, jest jeszcze jedno miejsce :)
UsuńDzięki za odp.,ale mam jeszcze pytanie,czy gdyby chciało się wybrać z rodziną(2 os.),która nie uczestniczyłaby w warsztatach,to czy jest szansa na znalezienie dla nich noclegu w agroturismo gdzieś nieopodal?A jak wygląda sprawa przemieszczania się na miejscu?Czy uczestnicy warsztatów muszą mieć swój transport?
UsuńIwonko, nie ma problemu z miejscami. Rodzina jeszcze się zmieści i to w tej samej agroturystyce :) Na miejscu najlepiej jest mieć swój transport ponieważ agroturystyka jest oddalona od najbliższego np. przystanku autobusowego czy stacji kolejowej. Myślę jednak, że jakieś rozwiązanie znajdziemy. Przecież są jeszcze inne, zmotoryzowane uczestniczki. Najlepiej jeśli skontaktujesz się ze mną mailowo: info@visitoscana.com Pozdrawiam
UsuńWszystkie te smaki uwielbiam, chociaz w Toskanii jeszcze nie bylam. Bardzo apetyczne zdjecia! Pozdrawiam serdecznie. Monika
OdpowiedzUsuńMoniko, w takim razie zapraszam serdecznie do Toskanii! Najlepiej wszystkiego spróbować na miejscu :) Pozdrawiam
Usuńi po warsztatach kuchennych, wspaniały toskański tydzień z fantastycznymi dziewczynami na kursie, a Elisa, szefowa kuchni wszystkich zauroczyła swoim warsztatem kuchennym, wspaniałymi potrawami które przygotowywała razem z nami, niezapomniany tydzień, który spędziłam na poznawaniu smaków i aromatów Toskanii :) pozdrawiam cieplutko, Danusia
OdpowiedzUsuń