Jak to zwykle bywa w niedzielny poranek, dzieci budzą się o wiele za wcześnie... Czy Wasze tak samo?
Chociaż dobrą stroną takiej wczesnej pobudki jest fakt, że dzień znacznie się
wydłuża! U nas, za oknem widać już wiosnę (mimo iż w ubiegłą niedzielę, drugi raz tej
zimy, lepiliśmy bałwana!). Po szybkiej naradzie, doszliśmy
do wniosku, że pojedziemy do naszego ulubionego parku w Pistoi, Villone
Puccini, przy Via Dalmazia. Przez mieszkańców nazywanego po prostu “Villone”.
Park jest chętnie odwiedzany nie tylko przez rodziców z maluchami, ze
względu na spory plac zabaw, ale również przez amatorów róznych sportów, a głównie biegania. Ja i Andrea, za każdym razem jak tam
jesteśmy, obiecujemy sobie solennie, że od następnego razu też będziemy biegać!
No cóż, gadamy tak sobie już od 7 lat.
A park jest naprawdę duży! Nie bez kozery, nazywany zresztą zielonymi płucami Pistoi. Wzorowany na parkach angielskich, porośnięty jest pięknymi
drzewami wsród których dominują dęby, sosny, lipy, cyprysy, platany,
cedry oraz krzewy wawrzynu i bukszpanu. Są też wielkie trawniki na których, latem można zorganizować piknik.
Nam najbardziej podobają się rosnące w rzędach wysokie pinie. Stanowią
doskonałe schronienie podczas letnich upałów.
Na terenie parku można dostrzec charakterystyczne elementy dla ogrodów w
stylu angielskim min.: jeziorko, ruiny, posągi, kolumny, wyspę i mostek.
Jest to podobno
jeden z najciekawszych ogrodów romantycznych Włoch. Park powstał w latach
1821-1844 na zlecenie Niccolò Pucciniego, doświadczonego ciężką chorobą wielkiego
patriotę i filantropa z Pistoi.
Teren dzisiejszego parku, dostępny dla wszystkich, jest znacznie mniejszy
od tego z początkowych lat istnienia. Wiele z zabytkowych posągów i budowli
uległo zupełnemu zniszczeniu, a wiele niszczeje nadal z braków środków na ich
konserwację. Na wyspie, zachowały się jedynie ruiny "świątyni" poświęconej Pitagorasowi.
Dobrze zachwała się natomiast miniaturka średniowiecznego zamku (dziś własność prywatna, odgrodzona siatką).
Podejrzewam, że z sentymentu do Warszawy, ten park przypomina mi warszawskie Łazienki. Szczególnie latem, gdy na świeżym powietrzu, przed willą (w którj mieszkał Puccini, a obecnie jest to siedziba szkoły muzycznej i Państwowej Akademii Organowej), odbywają się koncerty muzyki poważnej. A nawet wtedy gdy przez otwarte okna szkoły muzycznej, można usłyszeć niezgrabne pobrzdękiwania przyszłych wirtuozów.
Teren parku zamieszkuje wiele gatunków zwierząt, głównie ptaków. W jeziorku pławią się, oprócz gigantycznych karpi, które wczoraj jeszcze chyba spały, kaczki krzyżówki, gęsi (różnych odmian), a tuż przy brzegu wygrzewają się na słońcu żółwie czerwonolice.
Park byłby świetną scenerią dla jakiegoś romansu.
Tylko jak mamy (ja i Andrea) być romantyczni na tej samotnej ławeczce, skoro między nami siedzą Sofia i Anka? A nawet jak na tej ławeczce przycupniemu obok siebie, to i tak na sekundę, bo dziewczyny rozbiegają się we wszystkie strony, a najchętniej w stronę jeziorka i trzeba biec... No nic, przecież kiedyś urosną (szczególnie ta mniejsza), a park tyle na nas czekał, to jeszcze poczeka.
Godziny otwarcia parku: codziennie od 9.00 do zmierzchu zimą, a latem do 19.00. Tak naprawdę to nigdy nie widziałam zamkniętej bramy wjazdowej.
ps.
Przy placu zabaw jest też bar w którym można kupić świetną pizzę!
Czekam z niecierpliwością kiedy będę mogła na rowerze pojechać do jednego z moich ulubionych parków we Wrocławiu, a mianowicie Staromiejskiego. Jest w centrum, tuż przy Teatrze lalek, ma piękne drewniane stylizowane ławki.
OdpowiedzUsuńJeszcze troszkę, troszeczkę i chwycę koc i będę leżeć na zielonej trawie :)
p.s. z myślą o dzieciach- jest tam piękna francuska karuzela oraz przystosowany bezpieczny plac zabaw :). Wrocław czeka :)
zdjęcia do podglądniecia tutaj: https://www.google.pl/search?q=ogr%C3%B3d+staromiejski&hl=pl&rlz=1C1LENN_enPL474PL474&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=APM1Ub6bJ9TE4gSN1oAQ&ved=0CAcQ_AUoATgK&biw=1366&bih=600
Nie byłam w tym parku, ale wygląda naprawdę pięknie! Zresztą Wrocław to niezwykłe miasto. Na pewno skorzystam z zaproszenia, dziękuję. Mam nadzieję, że już wkrótce i u Ciebie będzie wiosna. Pozdrawiam, Asia
UsuńWitaj. Pistoję znam z opisów własnie Polek i z drogowskazu, który tak beztrosko mijaliśmy jadąc z Florencji. Park robi wrażenie, może bardziej przypomina Ogród Saski, ale Łazienki też przychodzą do głowy. Pięknie tam macie, a w Polsce straszą powrotem zimy /na króciutko!/.
OdpowiedzUsuńMażenko, masz rację! Ja zupełnie zapomniałam o tym zakątku Parku Saskiego... Przez kilka lat każdego dnia przechodziłam przez tamtędy do pracy !!! Następnym razem Pistoia musi znaleźć się na Twojej wakacyjnej liście. A u nas wiosennie... :)
Usuń:) może za rok...
UsuńAsiu, świetne miejsce do biegania i do romansowania. Koniecznie wykorzystajcie.Dziewczynki tak szybko wyrosną ,ze aż Ci będzie nieswojo ,że niby Ty jesteś ich mamą. Romansujcie sobie spokojnie w ich towarzystwie (oczywiście bez przesady :-) . Całuski wiosenne
OdpowiedzUsuńMaszko, nareszcie w domku!!! Wiem, wiem muszę cieszyć się, że są małe. Później będę za tymi czasami tęsknić! Ja też Ciebie pozdrawiam
UsuńBiegać nie lubię, romansować nie ma z kim, to chyba dlatego dotąd tam nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńPiknikować lubisz, no nie? Jak zrobi się już na tyle ciepło żebyśmy mogły położyć się na trawie, to obicuję, że Ciebie tam zabiorę!!
UsuńCudowne miejsce - uwielbiam takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPięknie :)
Kasiu, na spacery i odpoczynek to jest naprawdę świetne miejsce! Pozdrawiam, Asia
Usuń