Kilka dni
temu dostałam telefon od Mario, że jego sąsiad jest
zainteresowany współpracą ze mną.
Jak się
okazuje jest szczęśliwym posiadaczem apartamentu w Papiano, położonego w pobliżu
starej drogi prowadzącej z Pistoi do Vinci. Apartament kupił kilka lat temu wyremontował, umeblował...itd, ale jakoś nie było okazji żeby w nim
zamieszkać. W tym roku doszedł do wniosku, że czas najwyższy zrobić z niego
użytek! Umówiliśmy się na spotkanie w ubiegłą środę. Dzień był bardzo słoneczny.
Jechałam sobie sama (Dziewczyny zaparkowane w przedszkolu i szkole, hurra !!!) i
tak sobie rozmyślałam. Z radia sączyła się jakaś piosenka. Pewnie o miłości bo było i sole i occhi i ragazza i bella... A wiecie, że mam znajomą, która nauczyła się włoskiego tylko i wyłącznie z piosenek, włoskich oczywiście ?! Zrobiła to nota bene z miłości do pewnego Włocha. Jak widać motywacja jest najważniejsza !!!
Droga do Vinci jest
trochę kręta, ale za to bardzo malownicza, zatrzymywałam się to tu, to tam, żeby
zrobić jakieś zdjęcie. Nawet nie wiem jak to się stało, ale prawie się
spóźniłam. A poniżej dowody na to, że były powody żeby się spóźnić :)
Można powiedzieć, że znalazł się WINOwajca mojego prawie - spóźnienia ! |
Jak już dojechałam na miejsce to okazało się, że do Mario (bo On miał nas sobie przedstawić) dotarli również zapowiedziani na ten dzień “moi Turyści” czyli Kasia i Ewa z Mężami. Zdążyliśmy
sobie jeszcze chwilę pogawędzić (dzięki za miły poranek!).
Następnie
ruszyłam na inspekcję nowego "obiektu”. Położony jest bardzo malowniczo. Może
nie tak jak Mario, ale widoki są równie baardzo ciekawe.
Apartament urządzony jest funkcjonalnie i z gustem. Pan domu podpisał jedynie umowę na zakup nieruchomości, a resztą
zajęła się jego żona. Kompendium stylu toskańskiego! Nie ma co! my kobiety mamy
jednak dryg do wicia gniazda. Piękna murowana kuchnia, terakota na podłodze, proste
drewniane meble, ładne łazienki no i zielone drewniane okiennice, które
kontrastują z surowym kamieniem elewacji. Na zdjęciach, sami zresztą
zobaczycie, wszystko jest “nówka sztuka” ! Do apartamentu wchodzi się przez
kuchnię z jadalnią (na parterze), na półpiętrze toaleta, na pierwszym piętrze są
dwie sypialnie dwuosobowe i mały salonik (akurat ten nie jest zbyt duży) i
łazienka z prysznicem. Z saloniku jest wyjście na taras. Do dyspozycji Gości, z
jednej i z drugiej strony jest ogródek. Można sobie przysiąść i delektować się
widokami.
Nie
zmieniałam nic, a tylko pstrykałam zdjęcia. Oczywiście apartament jest kompletnie
wyposażony (bielizna pościelowa, łazienkowa, talerze, kieliszki, garnki...ecc).
Zresztą popatrzcie:
Widok na apartament |
Wejście |
Murowana kuchnia, obiekt moich westchnień ... (przepraszam za ten kosz na śmieci) |
Jadalnia |
Funkcjonalna łazienka |
i przytulny salonik |
Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła Was tam ulokować !
PS.
Dla tych, którzy śledzą losy mojej pierwszoklasistki: od wczoraj Sofia przestała płakać przed wejściem do szkoły... Po prawie 4 tygodniach od rozpoczęcia roku szkolnego!!! Teraz mogę spokojnie odetchnąć ! Wyjątkowo długo trwało jej przystosowanie się nowego otoczenia. Miejmy nadzieję, że ten stan się utrzyma :)
nie ma to jak poczta pantoflowa - najlepsza reklama, domek położony malowniczo, piękne sufity, gdybyś nie napisała o koszu, nie zwróciłabym uwagi, a tak musiałam podejrzeć zdjęcie i poszukać co zacz :)
OdpowiedzUsuńco do córy, dobrze że w końcu, my z przedszkolem nadal walczymy....
Rozumiem Was i szczerze współczuję... To nie jest fajne ani dla Rodziców, ani dla Dzieci nawet jeśli wszyscy dookoła zapewniają, że to minie. Tylko kiedy "to minie" nastąpi!! A co do poczty pantoflowej to masz rację, cieszę się bo działa również wśród Klientów. A to jest dla mnie największa satysfakcja. A propos kosza, jest jeszcze z metką :) Pozdrawiam i trzymam kciuki.
UsuńJakże kusi ta kwiecista kanapa, eh...A tu za oknami deszcz i hula wiatr.Byle do wakacji:)
OdpowiedzUsuńKanapa zaklepana dla Ciebie na następne wakacje :) A tam to już poszalejesz z aparatem ...
UsuńA krajobraz ciągle ten sam.Jeszcze nie widzę zmian zbyt dużych. chyba miałam chrapkę na sfotografowanie tej samej winnicy ale wydawało mi się ,że nie ma gdzie zaparkować. jak Ty to zrobiłaś? Następnym razem koniecznie z rowerem i fruuuu z górki. Gorzej potem pod górkę.fajnie ,że Sofii już nie płacze. Obu wam lżej.
OdpowiedzUsuńJa znalazłam malutką wysepkę właśnie przy oliwkach. Trochę na zakręcie, ale tamtędy aż tak dużo samochodów nie jeździ. Za to rowerzystów a i owszem !!! Sofia dziś weszła z usmiechem. Dzielna dziewczyna. Teraz zaczynam dopiero nabierać wiatru w żagle. PA
UsuńA ja się zastanawiałam, jak może być w tej Papiano...a tu pyk jest. Całuski ogromne. E.T. (Artur też do całusów się dołącza)
OdpowiedzUsuńPS.:-)ech, słodki Mario :-) Całusy ogromne również dla niego!
W Papiano jest naprawdę uroczo, taki zapomniane miasteczko. Jesienią naprawdę warte zobaczenia. Dziękuję za całusy i Was też mocno całuję! Mario pozdrowię na pewno. Pa
Usuń