czwartek, 17 maja 2012

Nie wszystko złoto co się świeci

Kilka tygodni temu zostałam poproszona o zorganizowanie pobytu w Toskanii dla grupy 15 osobowej. Założenie było takie, że wszyscy mają być zakwaterowani w jednym miejscu. Wiadomo w grupie raźniej! Wspólne kąpiele w basenie, bawiące się dzieci i biesiadowanie...
Sprawa na pierwszy rzut oka wydaje się może i prosta, ale nie do końca. Znaleźć fajne miejsce dla takiej grupy w najbardziej obleganym przez Włochów tygodniu sierpnia (między 11 a 18 sierpnia) nie jest łatwe. 
Przypomnę, że 15 sierpnia obchodzone jest ważne święto kościelne Wniebowzięcie NMP, we Włoszech bardziej znane pod nazwą Ferragosto (łac. feriae Augusti). Jak podają źródła historyczne święto zostało ustanowione w roku 18 p.n.e przez Cesarza Augusta. Założeniem Augusta  było świętowanie, w tym dniu, ukończonych właśnie żniw i głównych prac rolnych. Jednym słowem zasłużony odpoczynek po cięzkiej fizycznej pracy. 
W sierpniu we Włoszech, szczególnie w miastach,  jest naprawdę bardzo gorąco. Włosi często planują "ucieczkę" poza miasto w tym czasie już na początku roku, stąd ja miałam jeszcze trudniejsze zadanie. Wszystkie moje sprawdzone agriturismi, hotele i B&B od dawna były już zarezerwowane. W poszukiwaniu nowych miejsc udaliśmy się w okolice Casciana Terme (powiat Piza). Celem naszej wyprawy był uroczy domek z basenem, odpowiedni aby pomieścić wszystkich 15 członów wyprawy! Wypatrzyałam ten obiekt w internecie i wiadomym było, że przed złożeniem oferty moim Klientom musimy go obejrzeć.
Z właścicielką umówiliśmy się na godzinę 11.00. Zjawiła się "po włosku" bo z godzinnym opóżnieniem. Nie myślcie, że specjalnie się tłumaczyła! Andrea jest Włochem, ale spóźnień nie toleruje, żadnych! Zresztą ja nadal się do tego nie przyzwyczaiłam. Już po tym nastawieni byliśmy bojowo, nie mówiąc o naszych Dziewczynach, które dostawały "kota" bo tak naprawdę nie mogły zrozumieć na kogo i po co tam czekamy. W końcu dane nam było obejrzeć domek. Położony mega-malowniczo! Zanurzony w zieleni drzewek oliwnych i owocowych. Zewsząd roztaczał się zapach kwitnącego już jaśminu... Słychać śpiew ptaków i kojącą uszy, błogą ciszę! W środku przyznam szczerze po pierwszym zachwycie salonem i jadalnią (całość w kamieniu i drewnie, wielkie panoramiczne okno, właściwie szklana ściana!) nic mi się już nie podobało. Jedna sypialnia była urządzona "w miarę". Inne to naszym zdaniem składowisko niepotrzebnych mebli po całej rodzinie. Niby, widać tam jakiś styl, ale to nie dla mnie. Obchodziliśmy pokój za pokojem i jedyne komentarze jakie między sobą robiliśmy (po cichutku oczywiście) to co naszym zdaniem trzeba zmienić żeby nadać temu domkowi klimatu. Nie jestem architektem wnętrz, ale wychodzę z założenia, że dom urządza się przede wszystkim z sercem. Tam tego serca, naszym zdaniem, zabrakło. Nie miałabym odwagi polecić tego miejsca nikomu. Może się mylę, ale wolę nie ryzykować! Aha, plusem okazł się basen. Bardzo ładnie położny na skraju wzgórza, skąd rozciągał się widok na okolicę.
Warto dodać, że okolice Casciana Terme są bardzo "pofałdowane". Jedzie się bardzo krętymi drogami (coś mniej więcej jak Chianti). Tego dnia słońca nie było zbyt wiele, ale za to wiał silny wiatr. Przez to, czasami mieliśmy wrażenie, że jesteśmy raczej w Iralndii niż Toskanii. Wiatr hulał bardzo malowniczo wśród jeszcze zielonych łanów zbóż.   
Fot. Toscana Trekking
Zbliżała się godzina obiadu. Sofia wiedziała, że z miejsca w którym będziemy jest już blisko nad morze (40 km do Cecina) namówiła nas oczywiście na frutti di mare. Jak się okazało znaleziona przypadkiem, pierwsza lepsza restauracja tuż nad brzegiem morza w miejscowości Vada, była najlepszym punktem programu dnia! Do dziś wspominam  spezzatino di polpo con le patate (rodzaj gulaszu z ośmiornicy z ziemniakami), spaghetti allo scoglio (czyli z owocami morza z przewagą muli i małż  ) i sorbet cytrynowy. Zaletą tej przytulnej restauracji, oprócz wyśmienitego jedzenia, było jej położenie, nad samym brzegiem morza! Siedzieliśmy na werandzie a od piasku dzielił nas tylko mały, biały płotek. Dziewczyny biegały boso po piasku i nie były jedyne. Z daleka było widać nawet kilka osób w kostiumach kąpielowych. Faktycznie, gdyby nie ten wiatr byłaby naprawdę plażowa pogoda... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz