wtorek, 6 marca 2018

Pistoia zimą

Dwa tygodnie temu, w niedzielę, zapowiadali siarczysty mróz. Prognozy mówiły o temperaturach pomiędzy 0, a -3. Mimo bardzo niesprzyjającej pogody, wybrałam się z dziewczynkami na spacer po centrum. Była godzina 10 z kawałkiem. W centrum nie było właściwe nikogo. Czasami tylko jakiś zagubiony cień przebiegł w pośpiechu jakby chciał zdążyć do domu przed rozpoczęciem godziny policyjnej. Zawsze zaludniony Piazza del Duomo, tym razem świecił pustkami. Tylko moja Ania przekrzykiwała się z echem. Na ulicach cichosza. 
Przez chwilę poczułam się jak członkini klubu morsów na nadbałtyckiej plaży. Zresztą od 14 lat słyszę zimą: „Co to dla Ciebie?”, „ Tobie na pewno nie jest zimno”, „jesteś przyzwyczajona do takich ekstremalnych temperatur”.... a ja z pełnym przekonaniem powiem, że tu chłód jest bardziej przeszywający. Jest duża wilgotność i to powoduje, że zimno czepia się człowieka jak bluszcz. Jeśli dodać do tego wiatr, to zupełny odjazd. Wiem, że macie gorzej, ale i tak Wam zazdroszczę 😜 Śniegu. I kiszonych ogórków !!!!











2 komentarze:

  1. Rzeczywiscie miasto wyglada jak wyludnione z powodu jakiejs zarazy...Twoje odczucia zimna w Pistoi pokrywaja sie z moimi , teraz w Porto, mimo, ze temperatury oscyluja okolo 8-10stopni zimno mi jest okrutnie, wilgoc, wiatr wiejacy z nad Atlantyku, malo szczelne domy portugalskie budowane jak to sie buduje w klimatach nie znajacych zimy powoduja to ze caly czas mna trzesie i jedna grypka czepia sie mnie za druga. W Polsce takie przezycia byly mi oszczedzone. pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Kochana, widzę, że Ty ciągle w podróży :) Porto jest cudowne, aż zazdroszczę ! Widzisz, ja wolę jak jest siarczysty mróz niż 2 stopnie i wilgoć, tu jakoś nikt mnie nie rozumie :) W Polsce potrafiłam wyjść z domu z mokrą głową (w czapce oczywiście) i nic mi nie było, a tu cierpię na zatoki... Uściski i buziaki

    OdpowiedzUsuń