W sobotę 7 października, w piękną słoneczną sobotą, odbył się ślub Zosi i Kuby. Kiedy dostałam od nich pierwszą wiadomość, Młodzi, wtedy jeszcze Narzeczeni, precyzyjnie określili czego chcą i jak ma wyglądać Ten Dzień ! Interesował ich tylko jeden, kontkretny kościółek. Zresztą, Oni sami Wam o tym opowiedzą :)
----------------
Nasza włoska
historia zaczyna się już w roku 2016, dokładniej w sierpniu, kiedy to pierwszy
raz, wraz z przyjaciółmi wybraliśmy się do Toskanii. Wtedy to właśnie urzekło
nas malownicze miasteczko- Volpaia i jak to się mówi „zakochaliśmy się w nim od
pierwszego wejrzenia”. Wiedzieliśmy, że to jest to, że to właśnie w tym miejscu
chcemy rozpocząć wspólną drogę życia.
Potem były chwile zastanowienia, tak daleko, kiedy i jak to zorganizować
i w ogóle jak się do tego zabrać. W
końcu w dniu 07.03.2017r. zapada szybka decyzja- bierzemy ślub dokładnie za 7
miesięcy i bierzemy go w Toskanii…
I tak z dniem 07.10.2017 urzeczywistniły się nasze
marzenia- wzięliśmy ślub w Volpai.
Wróćmy jednak do
początków tej historii, dzień ślubu wyznaczony, ale jak tu się zabrać do
organizacji uroczystości? Początkowo podeszliśmy bardzo ambitnie, damy radę
sami. Zaczęliśmy gorączkowo przeczesywać Internet w poszukiwaniu wskazówek, jak
ogarnąć dokumenty i znaleźć polskiego księdza, który udzieli nam ślubu. W
ferworze poszukiwań trafiliśmy na stronę VisiToscana i tu do naszej przygody
dołącza Asia, bo to właśnie tej przesympatycznej osobie powierzyliśmy
organizację naszego wyjątkowego dnia. Sprawa nie była banalna, bo jak zliczę
maile to wymieniłyśmy ich z Asią prawie 150 :)
Jednak
już pierwszy mail od Asi to były same konkrety, dokumenty, ksiądz, kościół,
fotograf, noclegi, itp. Ba, Asia była już nawet po rozmowie z proboszczem
Volpai. Jeden mail, a tyle przydatnych informacji i od razu wszystko stało się
możliwe.
Nie mogę powiedzieć, że potem wszystko było już z górki, bo nie było,
natrudziliśmy się m.in. z licencją po łacinie, ale czuliśmy cały czas Asi
wsparcie. To jest bardzo ważne, bo nie pozwala się poddać.
Z całych
przygotowań pamiętam początki, jak Asia zapytała „A dlaczego Volpaia? Może to
przekona księdza proboszcza?”. Odpowiedziałam wtedy, że byliśmy na wakacjach i
jak trafiliśmy w to miejsce to wiedzieliśmy, że to jest to. I wysłałam na potwierdzenie tego poniższe zdjęcie. Dziś po
roku, już po ślubie udaliśmy się w to samo miejsce, już jako małżeństwo.
Tak, spełniło się nasze marzenie!
Asiu,dziękujemy, że
napisałaś z nami ten rozdział naszego życia. Twoja pomoc była bezcenna!
Uściski
Zosia&Kuba
Kochani Zosiu i Kubo, dziękuję Wam bardzo za zaufanie, za cierpliwość i doskonałą współpracę. Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, bądzicie dla siebie Wszystkim.