wtorek, 21 lutego 2017

Przez żołądek do ...


Do końca tygodnia, przedstawię Wam propozycję warsztatów kulinarnych na nadchodzący sezon, a już dziś możecie przeczytać o włoskim jedzeniu i gotowaniu w Toskanii w Tygodniku Koszalińskim, Miasto.
Dwie kobiety o których mowa w artykule, to ja i Ewa, która w organizowanych przeze mnie warsztatach, brała już udział dwukrotnie. Już wiem, że jesienią znowu się zobaczymy :)



poniedziałek, 20 lutego 2017

 Co jest za tymi drzwiami ? 

To trochę tak jak z poniedziałkiem, co nas czeka w nadchodzącym tygodniu ?









czwartek, 16 lutego 2017

Karolina i Rafał, wyjątkowy ślub w Pienzy

W niedzielę, 25 września 2016 roku, w sercu Val d'Orcia - malowniczej Pienzy, odbył się ślub Karoliny i Rafała.
 
Tego dnia, w miasteczku, rozegrał się bieg La corsa del Pio czyli 5 km bieg murami i uliczkami borgo. W tej rywalizacji mogą brać udział jedynie mieszkańcyWieki temu, bieg nazywał się La corsa dell'oca, a inicjatorem tego wydarzenia był papież Pius II, który urodził się właśnie w Pienzy. Dodam, że wtedy Pienza nazywała się Corsignano. Kiedyś, główną nagrodą były dwie żywe gęsi, które dziś zamieniono na ceramiczne, wykonane przez lokalnych artystów.
 
Urząd stanu cywilnego, mieści się dokładnie na głównym placu. W podcieniach budynku, rozstawiono prowizoryczne kuchnie gdzie najstarsze mieszkanki smażyły bomboloni. Festa jak przystało na toskańskie miasteczko była niezwykle barwna i gwarna. Tłumy mieszkaców i przyjezdnych wypełniły malutką Pienzę po brzegi. Muzyka, tańce, procesja w strojach z epoki czy chociażby pojawienie się "Piusa II" w oknie, to tylko niektóre z licznych atrakcji. Tyle zdołałam zobaczyć przed przybyciem Karoliny i Rafała. Później pobiegłam na ceremonię.
 
Ślubu udzielał burmistrz miasteczka. Kiedy, po zakończonej uroczystości, Młodzi wyszli na plac, zgromadzony tłum zaczął wiwatować ! Wiem, że Włosi są bardzo spontaniczni, ale nawet w najśmielszych snach, nie spodziewałam się takiej reakcji. Chętnych do łapania wianka Panny Młodej nie trzeba było szukać :)))
 
A teraz kilka słów, które napisali do mnie Karolina i Rafał:
 
 
Decyzję o ślubie podjęliśmy spontanicznie - planując wakacje we Włoszech. Na zorganizowanie ceremonii i dopełnienie formalności mieliśmy zatem baaardzo mało czasu. Pomysł szalony, ale - co udowodniła Asia - wykonalny :)

Już w pierwszym mailu opisała nam dokładnie, co powinniśmy po kolei zrobić i ile mamy na to czasu.
Dzięki Asi cały nasz wysiłek ograniczył się w zasadzie to jednej wizyty w polskim USC i jednej wizyty na poczcie. Reszta potoczyła się błyskawicznie! Na miejscu było idealnie i uważamy, że decyzja ta była jedną z najlepszych, jakie podjęliśmy. 

Dzięki Asi organizacja ślubu w Tosaknii okazała się bezstresowym i przyjemnym doświadczeniem.
Gdyby tak można było - z przyjemnością byśmy to powtórzyli.

Dziękujemy!!!




 














Powitanie przez mieszkańców Pienzy !


Moja Anka (bez żadnej ustawki) złapała bukiet Panny Młodej.
Oczywiście bukiet zabrała do domu :)
 






 
Kochani Karolino i Rafale,
 życzę Wam szczęścia, miłości i spłenienia marzeń.
 Żeby każdy kolejny dzień, Waszej wspólnej drogi życiowej, był wyjątkowy.
 
 

poniedziałek, 6 lutego 2017

Toskański ślub Ani i Kuby

 
Kilometry maili, rozmowy telefoniczne, a nawet spotkania z narzyczonymi, zastanawianie się nad wyborem miejsca ceremonii, daty, załatwianie spraw w urzędzie, ustalanie menu, wybów kwiatów, muzyki... itd. Tym żyję, w czasie poprzedzajacym Wasz ślub.
 
Z doświadczenia wiem, że właściwie nic mnie już nie zaskoczy, ale jestem bardzo czujna do samego końca. Głęboki oddech biorę dopiero po ceremonii, co ja mówię, na drugi dzień, już po przyjęciu.

Ponieważ staram się zaspokoić oczekiwania swoich Klientów w najmniejszym detalu, wymieniami między sobą dziesiątki wiadomości. Czasami wszystko idzie jak z płatka, czasami trzeba się nagłowić i dodatkowo skontaktować. Bywa tak, że nasza korespondencyja znajomość zamienia się w przyjaźń i nie będę ukrywać, że po ślubie, brakuje mi tego wszystkiego.

Z Anią i Kubą, których ślub odbył się 6 września 2016, miałam szczęście pobyć jeden dzień dłużej, bo wpadli na świetny pomysł zorganizowania swoim Gościom kilkugodzinnego kursu gotowania. Pomysł jak najbardzej trafiony - przednia zabawa i prwadziwa rodzinna atmosfera. Wszyscy byli zadowoleni i do dziś korzystają z wyniesionej wiedzy. Ja też ! Od tego czasu, dorsz z porami wpisał się na listę moich ulubionych dań :)

A teraz kilka słów o przygotowaniach i uroczystości opowiedzą Ania i Kuba : 
 
Minęły już dwa miesiące, a my nadal nie do końca jesteśmy pewni czy nasz ślub w Toskanii był snem czy jawą. Potwierdzeniem tego, że nasze marzenie się spełniło są jednak zdjęcia, do których wracamy w zasadzie codziennie i za każdym razem mamy ochotę spakować się i tam wrócić.
 
 Od momentu zaręczyn wiedzieliśmy, że nasz ślub musi być magiczny, pełen słońca i zapachów. Obejrzeliśmy chyba wszystkie możliwe sale weselne w okolicy, rozpatrywaliśmy różne opcje, a jednak cały czas coś nam nie pasowało. Odkryliśmy, że organizacja ślubu i wesela bardziej przypomina transakcję handlową, aniżeli przygotowania pełne romantycznych uniesień.
 
Wtedy pojawił się pomysł Toskanii.
 
Zaczęliśmy szukać informacji w internecie i natknęliśmy się na bloga Asi. Przeczytałam wszystko jednym tchem i już tego samego dnia pisaliśmy do Asi wiadomość z prośbą o pomoc w organizacji naszego ślubu. Asia jest osobą stworzoną do tego co robi. Wymieniliśmy się kilkoma mailami i już wiedziała o co dokładnie nam chodzi. Miejsca, które zaproponowała idealnie odzwierciedlały nasze wyobrażenia o jednym z najważniejszych wyjazdów życia. Celowo mówimy o całym wyjeździe, ponieważ mieliśmy poczucie, że wesele trwało przez wszystkie dni naszego pobytu w przepięknej agroturystyce w Montale. Jeśli mowa o agroturystyce to był strzał w dziesiątkę. Początkowo celowaliśmy w inne miejsce ale Asia napisała, że tu nam będzie lepiej... i było najlepiej :) Wspaniali gospodarze, kuchnia, a nawet goście, którzy równolegle spędzali tam swój urlop. Czuliśmy się jak wśród rodziny :)
Asi powierzyliśmy dosłownie wszystko, nawet kwestię wyboru kwiatów. Powiedziałam tylko, żeby było naturalnie... Piękniejszej wiązanki nie mogłam sobie wyobrazić. Pachniała rozmarynem na całą Pistoie. 
 
  Asiu jesteś naszym aniołem stróżem. Dzięki Tobie wiemy, że warto realizować sny i, że wszystko jest możliwe. Dziękujemy Ci za cudowną organizację, indywidualne podejście i zrozumienie naszych wyobrażeń.
 Dziękujemy również za cudownie i smacznie spędzony czas podczas warsztatów kulinarnych, które pomogłaś zrealizować. Dzięki Tobie nasi goście weselni odtwarzają tamte chwile w swoich kuchniach.
 
Asiu co tu dużo mówić Twoja pomoc sprawiła, że już na samą myśl o Toskanii jesteśmy " Trzy metry nad niebem"  :)
 
Ania i Kuba 
 
 
 
 
 
 

 


Kochani Aniu i Kubo,
życzę Wam miłości i samych szczęśliwych chwil
na drodze do wspólnej starości :)
 
Bukiet Panny Młodej : ProArte