Odkładam z dnia na dzień opisanie trzech turnusów warsztatów
kulinarnych z ubiegłego roku, ale ciągle dochodzą nowe zapytania. Wybaczcie moje blogowe milczenie, obiecuję, że nadejdzie dzień, kiedy uzupełnię wszystkie zaległości.
Ubiegły rok, łącznie z Sylwestrem (ślub Kasi i Sebastiana) miałam naprawdę pracowity. Nie myślcie, że narzekam, wręcz przeciwnie, zdobyłam nowe bardzo cenne doświadczenia. To na pewno zaowocuje w przyszłości.
Ubiegły rok, łącznie z Sylwestrem (ślub Kasi i Sebastiana) miałam naprawdę pracowity. Nie myślcie, że narzekam, wręcz przeciwnie, zdobyłam nowe bardzo cenne doświadczenia. To na pewno zaowocuje w przyszłości.
Nie mogę natomiast już dłużej czekać z podaniem terminów
najbliższych warsztatów kulinarnych. Tym bardziej, że wielu z Was, na początku roku, musi określić termin
urlopu, a czas leci ...
Ostatnie
warsztaty, odbyły się w listopadzie i uwierzcie mi, że zaczynam tęsknić za
kolejnymi !
Doszukując się
przyczyn mojej melancholii, zaczęłam zadawać sobie pytanie czego brakuje mi
najbardziej ? No i po długim namyśle, już wiem ... po prostu wszystkiego co się
z nimi wiąże!
Kuchnia, jak
powszechnie wiadomo to wyjątkowe pomieszczenie. Miejsce, które tętni życiem. Jest
sercem każdego, a przynajmniej większości, ze znanych mi domów. Od kuchni bije
wyjątkowe ciepło, w głównej mierze zasługa oczywiście zapalonych palników czy
nagrzanego piekarnika, ale w kuchni rozchodzą się też zapachy, o których inne
pomieszczenia mogą jedynie pomarzyć.
Czasami jest to
zapach świeżo zebranych ziół: natki pietruszki , bazylii czy rozmarynu. Innym
razem czosnku czy cebuli podsmażanych na oliwie. Zapach pieczonego chleba, duszonego
mięsa, dopiero co zebranych grzybów czy świeżo zmielonego pieprzu. Innym razem jest to zapach smażonych na
głębokim tłuszczu pączków czy dopiero co upieczonej torta della nonna. Nie
mówiąc o zapachu świeżo zaparzonej kawy !
Towarzyszą tym
wszystkim czynnościom dźwięki, które nie tylko rozbudzają nasz apetyty, ale i
zmysły. Ja, przyznam się bez bicia, jestem uzależniona od miarowego odgłosu
rozbijania czegokolwiek tłuczkiem np. schabu na schabowe (zasługa domu
rodzinnego), roztrzepywania jajek czy krojenia chrupkiego pieczywa. Nie
pozostaję obojętna na delikatne „pyrkanie” rosołu czy chociażby hałas
maszynki do mielenia. Zawsze entuzjastycznie reaguję na odgłos nabierania lodu
z wiaderka czy chociażby, a może przede wszystkim, odkorkowywaniu butelki z
winem i nalewania tegoż do kieliszka J
W kuchni faktycznie
prym wiodą zapachy i niezliczona gama dźwięków, ale nie można zapomnieć o różnorodności kolorów,
miriadzie struktur i niezliczonych doznaniach dotykowych.
Zacznijmy może od
dotyku. W mojej klasyfikacji gładkie i jędrne pomidory zajmują pierwsze miejsce, później kujące
ogórki. Nie przepuszczę również okazji, żeby nie zanurzyć ręki w worku z
fasolą, a już na pewno nic mnie nie powstrzyma przed wyrabianiem ciasta,
czegokolwiek z mąki. Jest to niewyobrażalnie piękne, a zarazem banalne uczucie.
Poczuć pod palcami jak z puchowej i nieokiełznanej mąki, powstaje sprężysta
masa.
Jeśli chodzi o
kolory, to nawet nie będę się zagłębiała ... Samej odcieni sałaty czy
pomidorów, to kilka arkuszy formatu A4. Jeśli miałabym jednak wybrać mój
ulubiony, to czarnofioletowy kolor oliwek, karminowa czerwień ostrej papryczki, butelkowa
zieleń cavolo nero, głęboka czerń trufli i subtelny, różowawy odcień czosnku. Zresztą, tak
jak powiedziałam nie będę wsadzała kija w mrowisko !
To co jest jednak
najważniejsze w kuchni, a raczej gotowaniu to bez wątpienia smak.
Nie będę
ukrywała, bo i tak pewnie to się kiedyś wyda (wiele osób zresztą już o tym
wie), mam słabość do surowizny ... Z wielkim entuzjazmem zajadam się surowym
ciastem na makaron i na kruche ciasto. Nie ma znaczenia czy są tam drożdże czy
nie. Pomstuję jeśli nie zdążę wylizać miski po jakimkolwiek kremie zanim ta,
trafi do mycia. Przepadam za jeszcze nieusmażonym mięsem na kotlety mielone !
Oczywiście po upieczeniu czy ugotowaniu nie mam już takiej frajdy z jedzenia
tych dobroci, ale mi wystarczy to co chwyciłam przed ostateczną obróbką.
Podczas ostatnich warsztatów, tak się
zagalopowałam, że zjadłam nadzienie pistacjowe do
ciasta, które przygotował Alberto. On wybrnął z tego mistrzowsko, a mi na szczęście się
upiekło, a raczej zjadło na surowo.
To co zostało podał w ten sposób !
Rozważań na temat smaku, nawet nie zaczynam. Ta kwestia, różni nas jak linie papilarne. Nie należę do osób, które na siłę próbują namówić kogoś do zjedzenia owoców morza, a sama nie lubię być częstowana królikiem "bo to takie zdrowe mięsko, nawet dzieci jedzą". Jak się zagalopuję, to zjem, ale nic na siłę. W Toskanii nauczyłam się wielu nowych smaków, ciekawych połączeń i technik gotowania.
Słowa, nawet najbardziej wyszukane nie oddadzą w pełni zachwytów, nad kuchnią tego regionu. Napisałam o tym trochę więcej w wywiadzie, którego udzieliłam Magdzie.
Zresztą, co Wam po czytaniu ! Najprościej będzie jak przekonacie się o tym na własnej skórze. Bo, że kuchnia toskańska jest wyjątkowa, to wiadomo. Oliwa z oliwek, pyszne wędliny, sery, doskonałej jakości mięso, świeże ryby i owoce morza, a przede wszystkim wino. Do tego sprawdzone przepisy Elisy i Alberto i tylko patrzeć jak notatnik zapełnia się przepisami, które zapewniam, przypadną do gustu Wam i Waszej rodzinie.
Najbliższa okazja żebyście mogli przyjrzeć się toskańskiej kuchni od środka, to termin:
od 21 do 28 maja
i
od 28 maja do 4 czerwca
Warsztaty jesienne odbędą się w dniach od 17 do 24 września, ale o tym więcej w odpowiednim czasie.
Warsztaty jesienne odbędą się w dniach od 17 do 24 września, ale o tym więcej w odpowiednim czasie.
Obiecuję, że nie spędzicie całego pobytu za fajerkami. Tym razem, podobnie jak dwa lata temu wybierzemy się na połów kutrem rybackim. Na pokładzie oprócz opalania się, oglądania lądu od strony morza, będziecie mieli możliwość wzięcia czynnego udziału w pracach rybackich. Po ciężkiej pracy, obiad - oczywiście na pokładzie.
W Sienie, spotkamy się z Dario Castagno, który przybliży nam historię i zasady sieneńskiego palio.
Dario, wprowadzi nas do świata, niedostępnego zwykłym turystom. Pokaże nam pomieszczenia, należące do contrady Bruco (Gąsienica), której jest członkiem. Dla wielu z nas, palio to barwne widowisko, które trwa zaledwie kilka chwil, a to przecież żmudne miesiące przygotowań. Bo jak to mówią w Sienie Il Palio si corre tutto l'anno (wyścig o palio trwa cały rok). Po spotkaniu zjemy wspólnie obiad w jednej z jego ulubionych restauracji.
A teraz szczegóły.
Miejsce warsztatów, to jak zwykle piękna agroturystyka położona w pobliżu Pistoi. Pisałam o niej tu, tu i tu :) Więcej informacji znajdziecie w postach oznakowanych zakładką "warsztaty kulinarne w Toskanii". Trudno wszystkie przytoczyć, bo jakby nie patrzył było już ich dziesięć :)
Miejsce warsztatów, to jak zwykle piękna agroturystyka położona w pobliżu Pistoi. Pisałam o niej tu, tu i tu :) Więcej informacji znajdziecie w postach oznakowanych zakładką "warsztaty kulinarne w Toskanii". Trudno wszystkie przytoczyć, bo jakby nie patrzył było już ich dziesięć :)
Cena zawiera :
· zakwaterowanie w pokoju dwuosobowym z łazienką *
· 7 śniadań (śniadanie w formie bufetu szwedzkiego)
· 12 godzin praktycznych pod okiem szefa kuchni
· kolacja powitalna (napoje wliczone)
· 3 kolacje, które przyrządzicie własnoręcznie (napoje wliczone)
· spotkanie z Dario Castagno i obiad w Sienie
· wyprawa kutrem rybackim w morze i obiad na pokładzie **
· zakupy z szefem kuchni na lokalnym ryneczku
· tłumaczenie i opieka Visitoscana
· tłumaczenie i opieka Visitoscana
* dopłata do jedynki 140 Euro
** wyprawa kutrem zależy od pogody, w związku z tym możliwa zmiana planów (mam nadzieję, że nie !)
** wyprawa kutrem zależy od pogody, w związku z tym możliwa zmiana planów (mam nadzieję, że nie !)
Cena nie zawiera dojazdu z/do Polski, transportu w Toskanii, posiłków, które nie zostały wymienione powyżej.
Zgłoszenia proszę wysyłać na adres: info@visitoscana.com
@@@@@@
o rany a ja zawsze myślałam że ta contrada to ryba ha ha ha a to jest gąsienica ??? no nieźle.
OdpowiedzUsuńOd robaka, do ryby juz blisko ! Widzisz , przydałam się na coś ;)
Usuńkochana Ty mi się zawsze przydajesz :D a ta contrada to moja ulubiona :D kiedyś już prawie kupiłam jej flagę :D zamierzałam na ścianie w domu powiesić no ale mąż uznał, że nam nie pasuje .... phiiiii
Usuń