poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Szczęściu trzeba pomagać


9 czerwca 2015 o godzinie 10.00, a tak naprawdę tuż przed 11.00, w Sali Gonfalone Palazzo del Comune w Pistoi, w samym sercu miasta, odbył się ślub Ani i Szymona.
 
Ania napisała do mnie na początku roku. Korespondowałyśmy ze sobą bardzo regularnie i same nie wiemy w którym momencie nasze wiadomości z tych dotyczących stricte ślubu, stały się bardziej intymne. Dlatego w dniu w którym poznałam Anią i Szymona osobiście, miałam wrażenie, że znamy się od lat. Ostatnie lody przełamaliśmy Spritz'em, który stał się refrenem naszych późniejszych spotkań.
 
Nie będę się rozpisywać, bo tradycyjnie już, głos oddaję Parze Młodych. Kto lepiej, jeśli nie Oni, opowiedzą Wam jak to było naprawdę ...
-----

Kiedy Asia poprosiła mnie, bym w kilku słowach opisała nasz ślub w Toskanii, nawet nie przeczuwałam, jak trudne to będzie zadanie.. Bo tak szczerze mówiąc, nie znam takich słów, które wyrażą, jak wyjątkowe i piękne to było dla nas przeżycie.. Ale obiecałam – więc muszę stanąć na wysokości zadania, i opiszę wszystko najlepiej jak potrafię.. Zacznijmy jednak od początku..
Decyzję o ślubie podjęliśmy kilka miesięcy przed przyjazdem do Toskanii.. Pomysłów na nasz ślub mieliśmy tysiące – od tradycyjnego ślubu połączonego z wielkim weselem, aż do cichego ślubu w USC, na który zaprosimy tylko świadków.. Z pierwszego pomysłu zrezygnowaliśmy najszybciej – zgodnie twierdząc, że to zupełnie nie nasz sposób na ten wyjątkowy dzień.. Drugi pomysł kiełkował w naszych głowach tak długo, że doprowadził nas właśnie do Asi i Visitoscana. To, co przekonało mnie do skorzystania z oferty Asi to chyba jej blog... i prawdziwość, której gwarancji nie dała mi żadna z innych firm, organizujących śluby za granicą. Prawdziwość oznacza dla mnie realną osobę, dla której nasz Ślub nie będzie kolejnym zleceniem.. A Asia właśnie taką prawdziwą osobą była. Ani przez chwilę nie poczułam, że nasz wymarzony ślub, to tylko jej zawodowe zobowiązanie. Na wszystkie nasze prośby i życzenia reagowała tak, jakby jej samej zależało na tym, by to był najlepszy dzień w naszym życiu :) Dokumenty załatwiliśmy w mig! Miejsce, zdjęcia, kwiaty, agroturystyka w której się zatrzymaliśmy: polegaliśmy tu na Asi i ani przez chwilę, nie żałowaliśmy żadnej z decyzji.. Ponieważ przyjechaliśmy do Toskanii sami, Asia zorganizowała nam również świadków (a właściwie przeurocze Panie świadkowe). Urzędnik co prawda spóźnił się na nasz ślub jakieś 40 minut, ale to akurat we Włoszech nie powinno nikogo dziwić ;) A sam ślub był taki jak my :) Wiem, że to zdanie może brzmieć dziwnie, więc już wyjaśniam o co chodzi: naprawdę zależało nam, by ten dzień był po prostu na luzie, bez patosu, zbędnych nerwów i typowych ślubnych zwyczajów. I tutaj również dzięki Asi – było dokładnie tak, jak chcieliśmy.. Sesję zdjęciową zrobiliśmy jeszcze przed ślubem - temperatura w dniu naszego Ślubu wynosiła chyba z milion stopni Celsjusza, a chcieliśmy na zdjęciach wyglądać nie tylko szczęśliwie, ale i świeżo :) Zdjęcia robił nam Andrea –Asi mąż i to również była przedobra decyzja. Do tej pory nasi znajomi nie mogą uwierzyć, że zdjęć nie robił profesjonalny fotograf. Są przepiękne, i razem z mężem oglądamy je jakieś 46436 razy w tygodniu :). Plenerem dla naszych zdjęć była zabytkowa część miasta oraz nasza agroturystyka.. No właśnie... Agroturismo, które poleciła nam Asia, to prawdziwy toskański raj! Byliśmy z Szymonem już w wielu miejscach na świecie, ale nigdy, nic nie zachwyciło nas tak bardzo, jak ta agroturystyka: kuchnia jest wspaniała, bez dwóch zdań, chyba najlepsza, jakiej mieliśmy okazję próbować!. Właściciele byli tak życzliwi, że poczuliśmy się, jakbyśmy przyjechali do swojej rodziny. Polubiliśmy ich tak bardzo, że w dniu wyjazdu, gdy żegnałam się z właścicielami, miałam łzy w oczach i choć nikt tam prawie słowa nie mówi po angielsku, to mam pewność, że przekazałam im, że na pewno jeszcze tam wrócimy :) Nasz pokój był urządzony w typowo toskańskim stylu i oprócz fantastycznego klimatu miał przecudny widok z okna! Spacery po gaju oliwnym, wypoczynek nad basenem (żartowaliśmy, ze to nasz prywatny basen, ponieważ nieustannie byliśmy tam sami), i długie wieczory na tarasie, to najlepsze wspomnienia z naszych wakacji. Do naszych wyjątkowych wspomnień musimy dołączyć również wszystkie nasze wycieczki – które również  - dzięki Asi – były niezwykłe. Asia pokazała nam na mapie Toskanii takie miejsca, które trudno znaleźć w przewodniku, a ich zwiedzenie było niezwykłe. Tak szczerze mówiąc, to co zasugerowała nam Asia, było tysiąc razy piękniejsze niż przewodnikowe „mustsee”. I dziś oboje już wiemy, że to nie Florencja jest perełką Toskanii..
Asiu, teraz zwrócę się tylko do Ciebie: gdyby nie Ty, nie mielibyśmy takich wspomnień. Sprawiłaś, że już do końca życia, będziemy się tylko uśmiechać, wspominając nasz ślub.. Dziękujemy za to, że oprócz profesjonalizmu dałaś nam również mnóstwo pozytywnej energii, fajnych pomysłów, niezastąpionych rad. Za to, że przywiozłaś Sofię na nasza sesję, dzięki czemu mamy przecudne zdjęcia z Emily, a mój mąż ma obsesję na punkcie Jack Russell terierów. Za to, że Twój Andrea porobił nam tak fantastyczne zdjęcia. Za Twoje zdjęcia  - są przeurocze! Dziękujemy za to, że dzięki Tobie trafiliśmy do naszego agroturismo i w wiele innych przepięknych miejsc. Dziękuję, że dzięki Tobie poznałam smak Spritza – od teraz będzie zawsze kojarzyć mi się z Tobą :) Wspaniale było Ciebie poznac! I z całego serca pragnę, by nie było to nasze jedyne spotkanie :)













Na koniec ulubione zdjęcie Ani, jedyne na którym jesteśmy razem.


Od Młodej Pary dostałam w prezencie piękną skrzyneczkę z przykazem, że mogę udać się na zasłużoną emeryturę tylko wtedy, jak ta zapełni się po brzegi zdjęciami par, którym pomogłam w spełnieniu marzeń o toskańskim ślubie. Staram się i będę się nadal starała, a nieskromnie dodam, że dna skrzyneczki już nie widać :)
 

Aniu i Szymonie, dziękuję Wam za zaufanie, za cierpliwość i  za wszystkie chwile spędzone razem. A ponieważ było ich tak bardzo mało, to z wielką radością obiecuję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie !

A teraz zmykam do pracy, bo przede mną VIII już warsztaty kulinarne i  kolejny, czwarty w tym roku, ślub !







11 komentarzy:

  1. Bravissimi - wszyscy, oprócz urzędnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo w imieniu wszystkich :) A wiesz, że to nawet nie assessore udzielający ślubu się spóźnił, a Pani z USC, która miała wszystkie dokumenty ? Podobno akurat miała w biurze petentów :)))

      Usuń
    2. No, raczyła sobie chyba żartować!

      Usuń
  2. piękne zdjęcia. Piękny ślub :) Asia jak zawsze stanęła na wysokości zadania :D

    A takie pytanie techniczne mam: dokumenty do ślubu są tłumaczone to zrozumiałe i w przypadku ślubu kościelnego gdzie odbywa się on najczęściej przy udziale Ks. Krzysztofa i Pani Małgosi to jest wiadomo jak przebiega ale tu widzę ślub cywilny i moje pytanie w jakim języku on w takim razie jest zawierany ??? włoskim ??? angielskim ??? ks. Krzysztof wiadomo po polsku mówi no ale włoscy urzędnicy to już inna bajka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo :) Staram się jak mogę !
      Jeśli ślub kościelny to zdecydowanie z Ks. Krzysztofem. Jeśli mają być kwiaty (wszelkiego rodzaju dekoracje florystyczne), to zdecydowanie Małgosia :) Tym razem akurat nie było jej w Toskanii i poprosiłam o pomoc zaprzyjaźnioną kwiaciarnię. Ślub cywilny odbywa się po włosku, a ja jestem tłumaczem.

      Usuń
    2. a widzisz brakowało mi informacji, że Ty tłumaczysz no to już wszystko jasne :D dziękuję

      Usuń
    3. a ja bym chciała jeszcze przy okazji zapytać Młodą Panią o suknię czy to była gotowa kupiona czy szyta ??? bo przepiękna jest !!!!!!!!!

      Usuń
    4. Oj to takie miłe słyszeć komplementy na temat swojej sukienki...:) Projekt sukienki był mój ale oczywiście szyta była w firmie specjalizującej się szyciem sukienek. :) i tez nieskromnie uważam ze była sliczna :)

      Usuń
    5. cudowna !!!! tym bardziej jak to własny projekt ... aż bym obejrzała więcej zdjęć .... ehhhhh

      Usuń