No i po
wakacjach...
Lato w tym roku nie
rozpieszczało pogodą. Dla tych, którzy chcieli odpocząć aktywnie w Toskanii, pogoda była wprost idealna.
Natomiast Ci którzy liczyli na dolce far
niente nad brzegiem basenu ... musieli niestety zmienić plany.
Mimo wszystko
byliście zadowoleni i to jest najważniejsze! Toskania nie rozczarowała nikogo.
Dostałam mnóstwo maili, telefonów i sms’ów z wyrazami zachwytu. Od wielu z Was usłyszałam
to osobiście.
Ja też pozwoliłam
sobie na chwilę odpoczynku, a nawet dwie. Rozpusta na całego :) Czasami nawet przedłużony weekend pomagał
mi odzyskać siły do pracy, które gdzieś powoli w natłoku obowiązków zaczynałam
tracić. Ja jednak lubię zasypiać zmęczona i spełniona. Bo jak taką się nie czuć,
kiedy słyszę od Was : Asiu, zarezerwuj nam tydzień na przyszły rok ! A przecież
Wasze wakacje w Toskanii trwają zaledwie od 2 czy 3 dni i siedzimy właśnie na Piazza del Duomo w Pistoi i chłodzimy się aperolem ??? Są tacy, którzy
odwiedzają Toskanię i wiosną i latem i jesienią !!! Doszłam do wniosku, że w
przyszłym sezonie wprowadzę upusty - niespodzianki dla stałych klientów.
Nie udało się nam
usiedzieć długo w Pistoi, ciągle nas gdzieś nosiło. Tym bardziej, że w
domu dwie wakacjuszki i Andrea, który miał cały sierpień wolnego! Jego firma
nadal działa jeszcze na starych zasadach.
Pewnego, bardzo
spontanicznego, poranka instynkt doprowadził nas do San Miniato - stolicy trufla białego i zagłębia zakładów skórzanych. Po drodze jeszcze zrobiliśmy
nalot na agroturystykę, którą wypatrzyłam w pobliżu.
Pod bramę dojechaliśmy piękną aleją
cyprysowo-piniową, a za drzewami, po obydwu stronach rozpościerały się winnice i gaj oliwny. W oddali, na jednym ze wzgórz, leniwie rozłożyło się San Miniato Alto.
Zanim jeszcze zdążyliśmy wejść na
teren posesji pięknym uśmiechem przywitał nas Lamberto,właściciel. Nie wiem czy miał
coś do zrobienia w tym momencie czy nie, ale poświęcił nam prawie dwie godziny.
Oprowadził nas po agroturystyce i pokazał wolne apartamenty. Miejsce magiczne. Już
dawno nie byłam w tak spokojnym zakątku. Jak to pięknie powiedziała Renia,
która była na wakacjach w Toskanii w lipcu, można się tam „wsłuchać w ciszę” ! Do tego te łagodne muśnięcia wietrzyku ... Cykady na pełnych obrotach i pianie kuguta w oddali. Zasypiałam idąc.
Historia miejsca
sięga przełomu XVIII i XIX wieku. Wielkie gospodarstwo rolne wraz z ziemią,
która wydała z siebie tyle plonów ile mogła, popadło w stan niełaski. Przez lata nieużywania
budynki niszczały, a ziemia leżała ugorem. Właściwie tylko przypadek sprawił,
że obecni właściciele zdecydowali się na kupno tej nieruchomości. Po latach
pracowania „pod kimś” i "na innych", wraz z nadejściem kryzysu wieku średniego i idących za
tym koniecznych zmian życiowych, zdecydowali się zainwestować wszystkie swoje
oszczędności w ten właśnie kawałek ziemi. To była zmiana na lepsze. Nie
opływają w luksusie, ale starcza im na chleb, tak mniej więcej to podsumowali.
Na
nieruchomość, opórcz budynków składają się: 2 hektary parku w stylu
włoskim, gaje oliwne i winnice. Tuż przed bramą wjazdową jest piękna
kapliczka (1590 r.), jedna z najstarszych należących do
pobliskiej parafii. Kilka lat temu została ponownie konsekrowana. W
budynkach udało się wygospodarować miejsce dla 8
apartamentów, świetlicy (z dostępem do internetu) oraz sali
restauracyjnej.
Alejki
pomiędzy budynkami wyłożone są żwirem. Już sam jego chrzęst
pod stopami przyprawia mnie o gęsią skórkę. Na zewnątrz wydzielone ogródki, piękne meble
ogrodowe i parasole. Kilka murowanych rusztów (po jednym na dwa
apartamenty), a dookoła zieleń.
Apartamenty urządzone są w toskańskim stylu. Każdy z nich jest inny, ale łączy je wspólny mianownik: cotto na podłodze, belki kasztanowca pod sufitem i stare kominki. Czego można chcieć więcej ? Może kute łóżka ? Są i te !
Co jest ważne, bo o to często pytacie, jest restauracja. W najwyższym sezonie czynna każdego dnia (serwowane są śniadanie i kolacje), a poza sezonem czynna od czwartku do niedzieli włącznie.
wejście do restauracji |
Mój ulubiony stoliczek - punkt zarządzania restauracją |
W tak pięknych okolicznościach przyrody nie mogło zabraknąć basenu. Prowadzi do niego bardzo malownicza alejka. A jak już znudzą się Wam kąpiele i skoki na bombę, i zechcecie zregenerować spieczoną słońcem skórę, to możecie przysiąść w cieniu altanki.
Do basenu schodzi się po schodach, co jest szczególnie ważne dla dziećmi. |
Dookoła jest naprawdę pięknie !
Agroturystyka jest świetnie położona, w zasadzie wszędzie jest blisko. Podaję przykładowe odległości: San Miniato 3 km, Vinci 25 km, Pisa i Florencja 40 km, Lukka 50 km, San Gimignano 30 km, Volterra 40 km, Siena 60 km.
Zatkało mnie już w recepcji. Kosze, koszyki, plecionki i suszonki... Wszystko ręcznie wykonane przez dziadków i ojców właścicieli. W mojej recepcji zgodnie z powyższym powinny stać wygodne kanapy i ustawione rzędami buty :)
Czy Wy wiecie co to za suszone kwiecie ??? |
Tablica przedstawiająca metody szczepienia drzew, używane zresztą do dziś |
Skamieniałe muszle potwierdzają dwie rzeczy : obecność morza na tych terenach miliony lat temu i doskonały grunt pod winnicę.
Puste i duże beczki po winie świadczą o jednym : było w nich dużo dobrego wina !
Oczywiście, gospodarze zajmują się produkcją zarówno wina jaki i oliwy z oliwek. Wszystko doskonałe, bo przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Jak ja się dla Was poświęcam :)
Na początku wspomniałam o kapliczce. Właściciele wywalczyli jej ponowną konsekrację, bo właśnie tu chcieli uczcić mszą św. swoją 25 rocznicę ślubu. Warto było ! To istna perełka.
A lato nieuchronnie dobiega końca.
Przyszedł czas na kasztanowe ludziki, romantyczne spacery pośród spadających z drzew liści, grzybobranie (wybór koszyków odpowiedni) i wreszcie winobranie, a zaraz za nim zbiór oliwek.
Lubię jesień ...
W długie jesienne wieczory będę miała dużo czasu na uzupełnienie bloga :)