Jest, jest, jest !
Nasz pierwszy toskański słonecznik
czyli
GIRASOLE
Chociaż tak do końca toskański to on nie jest ponieważ pestki słonecznika przywieźliśmy już dawno temu z Polski ...
Wiem, powiecie, że nie wozi się drzewa do lasu, ale od czasu do czasu ja tak mam !
A nasz słonecznik jest tak delikatny jak Sofia, która wpadła na pomysł żeby właściwie już ususzoną pestkę najpierw namoczyć w wodzie, a później wsadzić ją do ziemi.
No i teraz jest jeszcze bardziej słonecznie w mieszkaniu!
A pomyśleć, że najlepsze przed nami, bo już wkrótce słonecznikowa żółć zaleje toskańskie pola o czym wielu z Was będzie mogło się przekonać na własne oczy.
Co tam ziarenko polskie ale słonce toskańskie! i to fantastyczne niebo!
OdpowiedzUsuńMażenko i przede wszystkim z sercem posadzony :) A niebo to już inna sprawa ...
UsuńAle cudny!!!Aż zazdroszczę Ci tych widoków jakie będą u Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńTeraz mamy już cały żołty rządek :)
UsuńNo a popatrz , miesiąc temu to dopiero co wychodziły z ziemi. Szybko się to wszystko dzieje, za szybko. A u mnie dopiero zaczynają róże i maki. Mamy miesiąc do tyłu i znalazłam sposób na przedłużenie sobie lata. Tak jeździć tam i z powrotem tylko szkoda,że to trochę jednak daleko. Pozdrawiam słonecznie , chociaż u nas nastała prawdziwa syberia.
OdpowiedzUsuńMaszko, w tym roku bardzo szybko się wszystko zmienia. Nie zauwazyłam jak nastały upały ... Tak wszyscy na nie czekali, a teraz wszyscy chórem na nie narzekają ! Ja tam się cieszę i zasadzam się na pola słonecznikowe. Szkoda, że tutejsze nie nadają się do skubania :(
Usuńo nieeeeeeeee słoneczniki kochane poczekajcie na mnie nie przekwitajcie jeszcze !!!! :)
OdpowiedzUsuńPoczekają, poczekaja. Ten, to taki balkonowy wcześniak :)
Usuń