Minął już
ponad miesiąc od ostatniego turnusu warsztatów kulinarnych, a ja dopiero teraz
znalazłam czas na ich opisanie. Nie
dlatego, żebym się legaciła, ale dlatego, że wielu z Was myśli już o wakacjach w przszyszłym :)
Muszę
przyznać, że te trzy tygodnie (od 21 września do 5 listopada) były dla mnie
naprawdę wyjątkowe. Pod każdym względem !
Zacznę może
od tego, że sam pomysł gotowania w Toskanii narodził się zupełnie spontanicznie.
Było to mniej więcej tak, że moja przyjaciółka z Warszawy postanowiła spędzić w
Toskanii “babskie wakacje” z paczką swoich kumpelek. A ponieważ wszystkie bardzo
lubią gotować, wręcz drżą na samą myśl o włoskim jedzeniu, Toskanii i wszystkim
co włoskie :) to chciały to jakoś zręcznie połączyć.
No i tu
pojawia się po raz pierwszy “mówisz i masz” - zaproponowałam im swój
program warsztatów kulinarnych. Żeby utrzymać się w kuchennej tendencji, dodam,
że Kasia, Kinga, Magda, Patrycja i Magda poszły na pierwszy ogień! Ich kurs był
“dziewiczym” i trwał od 21 do 28 września.
Następna grupa to Agnieszka, Dorota,
Małgosia, Marysia, Ewa, Iwona, Danusia, Iwonka i Marta, które zawitały pod niebo
Toskanii na przełomie września i listopada. Dodam, że nadal była piękna pogoda !
Słońca tak naprawdę zabrakło nam jedynie podczas “nadprogramowej” wycieczki do
Cortony.
Ostatnia grupa w składzie Beata, Asia, Magda, Justyna, Asia, Wiesia i
Iwonka przyjechały na początku października. Znowu na pogodę nie mogliśmy
narzekać. Znaleźli się nawet śmiałkowie na kąpiel w basenie !
Jeśli kurs gotowania to koniecznie musi być fartuszek i notatnik na przepisy ... Trochę mi to zajęło, ale było warto zobaczyć miny uczestniczek na widok tych drobnostek :)
Obowiązek,
bo jakby nie patrzył byłam w pracy, szybko zmienił się w chęć przebywania z
zupełnie nieznanymi mi dotychczas osobami. Z wielką ochotą uczestniczyłąm w
zaplanowanych kolacjach, jechałam na degustację wina (ale akurat w tym nie jestem chyba
wyjątkiem, bo kto by nie chciał :) ). Z zaciekawieniem, po raz
enty, odkrywałam Florencję, Cortonę, Pistoię. Oddawałam się grupowemu
shopping’owi, spontanicznym aperitifom, najzwyczajniejszym babskim plotkom no i
przede wszystkim GOTOWANIU !!!
Trudno jest
opisać atmosferę panującą podczas kursów. Napisać, że było świetnie zabrzmi
trochę banalnie, no ale tak właśnie było. Wszystkie
uczestniczki zgodnym chórem twierdzą, że im się podobało. Zresztą w Księdze Gości, pojawiło się już kilka opinii. W wybranej przeze mnie
agroturystyce natychmiast się zadomowiły. O tym miejscu pisałam więcej tutaj, tutaj i tutaj. Z marszu zaskarbiły sobie sympatię
właścicieli i prowadzącej kurs. Niektóre z Pań przyjechały z całymi rodziami, bo niby dlaczego nie połączyć przyjemnego z pożytecznym ?
O Elisie,
prowadzącej kurs, mogłabym piać peany. Nie umiem tego więc ograniczę się jedynie
do stwierdzenia, że jest najlepsza z najlepszych ! Nie chodzi mi tylko o jej pasję czyli
gotowanie, ale również o to jaką jest osobą. Zawsze dyspozycyjna, uśmiechnięta,
mająca w kieszeni plan B i C na wszelki wypadek, wyrozumiała, a przede wszystkim
z ogromem wiadomości. Dodam, że ma jedynie “lekko” po trzydziestce, a bagażem
doświadczeń kulinarnych mogłaby obdzielić kilku szefów kuchni. Jak to często
bywa, smakami i zapachami zwabiła ją do kuchni babcia. I tak już zostało ...
Skończyła profesjonalną szkołę w Viareggio. Opowiadała nam o pierwszych krokach
w szkole gastronomicznej i jak się okazuje to nie są przelewki ! Eliza jest
świetnym obserwatorem i słuchaczem. Pomimo iż, wszystkie mówiłyśmy po polsku,
była w stanie wyłapać pojedyncze wyrazy typu szafran, cukinia, wino i w taki oto
sposób potrawa była przygotowywana na kilka różnych wariantów...
Eliza w swoim żywiole:
Sama
przekonałam się o tym na własnej skórze, kiedy to na wspólnych zakupach na
ryneczku w Montale, wygadałam się, że w życiu nie jadłam warzywa
przypominającego wyglądem przerośnięty seler naciowy, a zapachem lubczyk
ogrodowy czyli cardo. No i co robi Eliza, kupuje to warzywo, żeby później przygotować nam je
jako przystawkę ! Któraś z Pań chciała skosztować krewetek z cukinią, no i Elisa
kupuje cukinie i krewetki .... Jednym słowem mówisz i masz ! Tym samym kurs nie
ograniczał się do przygotowania z góry ustalonych dań. Jej kreatywność była jak
studnia bez dnia ! Oprócz tego, że nasze kursy zaczynałyśmy od filiżanki
pysznego espresso, to na dodatek w połowie zajęć strzelały korki od
prosecco, bo Elisa nie wyobrażała sobie zajęć bez aperitifu z
przekąskami zrobionymi przez uczestniczki kursu. Degustacja trunków jest również elementem warsztatów kulinarnych jak to ma w zwyczaju powiadać i to jest święta prawda!
Eliza zazwyczaj najpierw podawała składniki, zaczynała sama przygotowywać, a później dziewczyny mogły się wykazać ! Sami zobaczcie, były pracowite jak mróweczki :
A poniżej znikoma ilość uchwyconych w kadrze potraw. Niektóre jeszcze surowe, a inne gotowe do zjedzenia !
Uczestnicy
kursu i osoby im towarzyszące miały możliwość zwiedzenia również najważniejszych
zabytków Florencji, skosztowania lokalnych potraw w opisywanej przeze
mnie tutaj florenckiej restauracji oraz oddać się degustacji lokalnych win w jednej z winnic w okolicach
Pistoi.
Nie zabrakło czasu wycieczki we własnym zakresie.
Poniżej wypad do Cortony z drugą grupą.
Nie obyło się bez zakupów, tych mniej i bardziej standardowych. Nie można było narzekać na pogodę ! Czy można chcieć więcej ?
Poniżej wypad do Cortony z drugą grupą.
Nie obyło się bez zakupów, tych mniej i bardziej standardowych. Nie można było narzekać na pogodę ! Czy można chcieć więcej ?
Warsztaty
kulinarne to nie tylko ugniatanie makaronu, skrobanie marchewki, siekanie cebuli i mieszanie w
garnku, to przede wszystkim poznawanie nowych smaków, zapachów, nazw i
identyfikowanie się z regionem. Z
jego ludźmi i zwyczajami. Bo jak inaczej nazwać spontaniczną zachętę sprzedawcy do skosztowania serów
i wędlin na lokalnym ryneczku, kieliszek vinsanto w prezencie od właściela
restauracji we Florencji (bo tylu pięknych kobiet to on jeszcze nigdy nie
widział ...), czekolady w prezencie od właściciela restauracji w Pistoi (z
identycznym wytłumaczeniem jak to z Florencji ... ) czy chociażby podjadanie
winogron na pięć minut przed winobraniem ...
Dla mnie to były coś więcej niż lekcje gotowania. Oprócz tłumaczenia, oddawałam się temu co lubię najbardziej i tym razem nie będzie to po linii enogastronomicznej :). Ja między wierszami, obserwowałam uczestniczki. Z wielką radością zauważałam jak z dnia na dzień, osoby, które spotkały się tu pierwszy raz, zaprzyjaźniają się, służą sobie pomocą, zaciekle dyskutują na tematy "filozoficzne" i te bardziej prozaiczne, tak by na koniec warsztatów wymienić się numerami telefonów, bo każda nowa znajomość czegoś nas uczy...
Wspomnień tych najpiękniejszych nie da się ująć na zdjęciach. Zapachy są nadal nienamacalne ....
Oprócz mnóstwa przepisów, głowy pełnej pomysłów na pyszne dania i toskańskiego słońca, wszystkie Panie, zabrały ze sobą do domu kilogramy (tak się przyjęło mówić w Toskanii) oliwy z oliwek, litry wina, dżemy domowej roboty, sery, wędliny i naręcza świeżych ziół. Żeby nie wspomnieć o kilku kilogramach więcej :) Na pewno będę wspominać z uśmiechem takie chwile :
----------------------
Wpis dedykuję Magdzie K. z Warszawy, która zmaga się z ciężką chorobą. Przez kilka najbliższych lat nie będzie mogła spełnić swojego marzenia i przyjechać do Toskanii. Mamy jeszcze mnóstwo czasu. Magda, czekam na Ciebie. Trzymaj się.
to pewnie będzie teraz stały punkt oferty ;)
OdpowiedzUsuńdruga grupa najbardziej tajemnicza ;) i jakie zgrabne "przepiśniki" ;)
i Magdzie również wiele sił do walki o zdrowie, niech spełni marzenia
Jo, masz rację. Warsztaty kulinarne będą stale w ofercie. Poza tym mogą być organizowane na życzenie, np. dla grupki przyjaciół. Nie wszystkie Panie chciały być widoczne w sieci, ale większość z nich pojawia się gdzieś w kolażach. A przepiśniki były przebojem :) Nie przewidziałam, że Elisa tak się rozwinie i będą zapisane w dwa dni..., ale to chyba lepiej, ńieprawdaż ? Zatem trzymamy kciuki za zdrowie Magdy, dziękuję Ci w jej imieniu. Pozdrawiam
UsuńFantastycznie było być Twoją klientką :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńFantastycznie to byłoby gdybyś skopiowała mi wszystkie przepisy ;) Ja też się cieszę, źe byłaś z nami !
UsuńNastępnym razem owoce morze, rozumiem, że uczestniczysz :)
Asiu! widac, ze wszystko bylo zorganizowanie perfekcyjnie i dlatego tyle radosci i entuzjazmu na twarzach uczestniczek...masz talent do takich przedsiewziec a poza tym lubisz to robic. .na dodatek dziewczyny bardzo byly urodziwe, wiec fama Polek slynacych z pieknosci no i talentow rozprzestarzenila sie po Toskanii. Robisz dobra robote! sciskam Cie serdecznie z Polski jeszcze...
OdpowiedzUsuńGrażynko, wszystkie dziewczyny niezwykłej urody, bardzo sympatyczne i gospodarne :) A ja już nie mogę się doczekać nastepnych warsztatów ! Ściskam Ciebie mocno, buziaki
UsuńMY UBIERAMY NAJLEPSZYCH . U NAS MÓWISZ I MASZ. RATES PRODUCENT ODZIEŻY ROBOCZEJ DLA GASTRONOMII . TU ZAMÓW e-mail: rates1@wo.pl
UsuńCENNIK NA STRONIE http://www.rates.com.pl
Warsztaty z Tobą Asiu i Małgosią były dla mnie przyjemnością . Pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po naszej stronie :) Czekamy na Was na wiosnę ! Buziaki
UsuńPolecam odzież dla gastronomii firmy RATES http://www.rates.szablon.pl
UsuńAsiu dla mnie ten krótki czas w Tosknii to spełnienie marzeń, a kurs... tego bym sobie nie potrafiła wymarzyć i wyobrazić:) Było cudownie:) pod każdym względem, organizacja, przepiękna agroturystyka, niesamowicie zdolna Elisa:) dziekuję Ci jeszcze raz i obiecuję wrócić:))
OdpowiedzUsuńTwoje słowa Agnieszko są dla mnie najlepszym dowodem, że moja praca ma sens. Cieszę sie, że Ci się podobało! Tak właśnie miało być :) No i nareszcie mogłam poznać Ciebie osobiście. Do zobaczenia w Toskanii, buziaki
UsuńO takich warsztatach marzę tak ponad 15 lat, gdy po raz pierwszy usłyszałam o szkołach gotowania we Włoszech..cóż pozostają marzenia. Gratuluję uczestnictwa, odrobinę zazdroszczę, wybaczcie - a Tobie życzę wielu satysfakcji z takich kursów. Wygląda, ze było i fajnie i sympatycznie i smakowicie.
OdpowiedzUsuńMażenko, przychodzi taki moment, że marzenia się spełniają ! Wierzę, że zobaczymy się w Toskanii. Dziękuję za miłe słowa i serdecznie Ciebie pozdrawiam.
UsuńDlaczego na stare lata nie lubię gotować ???
OdpowiedzUsuńUściski dla wspaniałych uczestniczek warsztatów i Joasi Sznajder.
Ewo, zmieniłabyś zdanie :) Ja również Ciebie ściskam i serdecznie pozdrawiam
Usuń'Powiedzialam i dostalam' ! Asia dzieki Tobie Nasza wizyta w Toskanii i Nasze spotkanie, naladowalo mnie sloneczna energia na cala ponura jesien i zime! Mam nadzieje , ze jakos dociagne do przyszlego sezonu! Kissy Bello Moja Kochana! Do zobaczenia, Kasia Rafalska
OdpowiedzUsuńŚwietnie ! Twoje baterie mają wytrzymać przynajmniej do wiosny! Będzie powtórka :) Buziaki
UsuńCzekałam strasznie długo na ten wpis o warsztatach. Tak bardzo chciałam pojechać. Nie udało się, ale może kiedyś... Trochę zazdroszczę tej atmosfery tam w Toskanii i tych babskich pogaduch. Na pewno było świetnie. Do zobaczenia - kiedyś.
OdpowiedzUsuńTak mi przykro Sollet, że musiałaś tak długo czekać. Obiecuję, że następnym razem przy tak ważnym wydarzeniu zrobię post jak najszybciej ! Będą następne okazje na babskie pogaduchy. Czekam na Ciebie. Dziękuję Ci za cierpliwość :) Pozdrawiam
UsuńI jeszcze słówko do uczestniczek. Może zechciałyby się podzielić zdobytą wiedzą i zrobić miniwarsztaty kulinarne w Warszawie?
OdpowiedzUsuńSollet, ciekawy pomysł :) Jak uczestniczki zechcą, to czemu nie ?
UsuńWróciłam z tych warsztatów zachwycona,myślę,że wspomnienia tego cudownie spędzonego czasu będą jeszcze długo krążyć mi po głowie i kolorować szarą rzeczywistość,która otacza nas szczególnie o tej porze.Tematy kulinarne były mi zawsze bliskie,ale wcześniej chyba bardziej od strony jedzenia,niż od kuchni,jednak po warsztatach skrzydeł i energii do działań w kuchni dostałam i działam z wielką przyjemnością na dodatek,nie poznaję się.Muszę też zaznaczyć,że dla wielbicieli kulinariów bardziej od strony spożywania,było to również niesamowite doświadczenie.Spożywało się przepyszne potrawy,trunki,w cudownych miejscach,w wybornym towarzystwie.Toskania to wiadomo,zagłębie pysznego jedzenia,ale wiem z doświadczenia,że jako nieco zbłąkany turysta idący za głosem jedynie np.przewodników pisanych,raczej trudno trafić do takich miejsc,w których gościliśmy w trakcie warsztatów i tak pobiesiadować.Polecam serdecznie,Iwonka.Wychodzi na to,że tylko jedzenie mi w głowie,jeszcze picie ewentualnie,ale cóż,w Toskanii zawsze:)
OdpowiedzUsuńIwonko, właśnie taki był zamysł warsztatów ! Trochę popracować, dobrze zjeść, jeszcze lepiej wypić, przebywać w ciekawym towarzystwie no i przede wszystkim cieszyć się Toskanią ... A teraz biegnij do kuchni, bo Twoja Rodzina pewnie już zdążyła się przyzwyczaić do pyszności, które serwujesz :) Uściski ze słonecznej Pistoi !
UsuńBardzo czekałam na wpis o warsztatach. Bardzo się cieszę, że tak udane i tyle zadowolonych fajnych ludzi. Ja cały czas na Toskanię czekam od tamtego roku i zobaczymy ile to potrwa. Może oferta, która mi przysłałaś Asiu w tym roku będzie aktualna w przyszłym. Pozdrawiam serdecznie Asia.
OdpowiedzUsuńAsiu, postaram się żeby oferta była aktualna:) Pozdrawiam i czekam na Ciebie w Toskanii
UsuńDziewczyny, super się bawiłyście! Pozdrowienia dla Was wszystkich ...i gratulacje d;a Asi!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Ewelino, następnym razem mam nadzieję, że dasz się skusić :) Pozdrawiam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFalstart :-)
UsuńAsiu kochana....dziękuję za cudowny tydzień w Toskanii ;-)
UsuńTo było marzenie, które dzięki Tobie i mojej super zorganizowanej rodzince - ja matka dwójki małych urwisów, mogłam spełnić :-) Musze przyznać, ze miałam wielkie szczęście, ze wybrałam warsztaty organizowane przez Joanne i ostatni możliwy termin, szczęście bo trafiłam na cudowna grupę ( tu, ukłony dla dziewczyn ze Sląska, które przygarnęły mnie i troszkę rozpiły, za to im dziękuję! ;-) to był miły czas ). Agroturystyka to istny raj, miejsce do którego chce się wracać. Elisa - Mistrz! Tak właśnie, to wyjątkowo skromna i cierpliwa osoba, która ma dużą wiedzę o kuchni swojego regionu, a w swoich potrawach oddaje prostotę i wyjątkowość kuchni toskańskiej. "Spotkania" w kuchni były wielką niewiadomą, Elisa bardzo często wychodziła poza plan, a potrawy pojawiały się pod wpływem naszej ciekawości, naszych pytań. Jedyną i pewną było..... moje ulubione Prosecco, hmmm od tego zaczynałyśmy ;-) bo przecież BYŁYŚMY TAM DLA PRZYJEMNOŚCI!
Asiu, dziękuję za wszystkie "niespodziewanki", za zaopiekowanie się mną, za uroczy tydzień na wolności :-)
Wrócę na wiosnę....chociażby na kurs obierania ziemniaków!
Gratuluje i pozostaje pod wielkim wrażeniem.
Ściskam Beata
ODZIEŻ DLA GASTRONOMII - U NAS MÓWISZ I MASZ-WŁAŚNIE SZYJEMY DLA CIEBIE.
OdpowiedzUsuń