piątek, 10 maja 2013

Mak - majowy król

Po bardzo dłuuuugim weekendzie majowym i mojej notorycznej absencji, nareszcie rodzina w komplecie. Wszyscy razem wybraliśmy się na zasłużony spacer. Akurat słońca było jak na lekarstwo, ale może to i lepiej? Zdajemy sobie sprawę, że już wkrótce zaczną się upały i będzięmy tęsknić choćby za kilkoma kroplami deszczu.


Ania miała bardzo sprecyzowaną zachciankę - chciała zobaczyć i usłyszeć żaby! Żaby, żaby...gdzie ja je słyszałam??? Wybór padł na nasze ulubione miejsce, bo nie mieliśmy wątpliwości, że tam właśnie je spotkamy.

Ja, jak każdego zresztą roku, uległam urokowi maków. Są wszędzie, a już na pewno tam gdzie się ich nikt nie spodziewa. Są wyjątkowe! Mam do nich słabość już od dziecka... W dzieciństwie byłam nawet przebrana za Makową Panienkę (pisałam o tym na FB). Z tym, że nie pamiętam czy był to świadomy wybór czy może akurat pomysł mojej babci.

Maki (każde ze zdjęć przedstawia inny mak):

 
  


 

  


 Były oczywiście i inne roślinki:
 

Były też i takie kwiatki :)

Jak się okazało nie tylko my spacerowaliśmy. Wypełzły ślimaki, pluskały się rybki i wygrzewała się jaszczurka.


Żab jakoś nie było słychać, ale jak można sądzić za chwilę się wszystko zmieni!!! Nie widziałam jeszcze nigdy w życiu tylu kijanek! Były już spore i beztrosko pławiły się w krystalicznej wodzie, przepływającego przez posesję strumyka.


A ja oczy cieszyłam takimi obrazkami:



No cóż, żabie dzieci są, ale żab nie ma! Czas wracać do domu. Nagle, tuż przy bramie wyjazdowej, od strony maleńkiego stawu pokrytego gęstą rzęsą, rozległ się rechot! Anka i Zosia nasatwiły uszu i nie mogły nacieszyć się tym dźwiękiem. Napięcie rosło. Dopóki siedzieliśmy w samochodzie, dopóty żaby rechotałyTrzaśnięcie drzwiami przerwało koncert. Rozpierzchły się każda w swoją stronę, a raczej do swojej kryjówki... Wstydliwe artystki. Zdjęć brak :(


A wracając do weekendu majowego.
Po 20 latach (!!!), aż na toskańskiej ziemi, spotkałam się ze swoją licealną przyjaciółką i moją imienniczką Asią Ć. Spotkanie było wyjątkowo udane, bo oprócz "odnalezionej" starej przyjaźni, poznałam również jej wspaniałych znajomych! Oprócz tego, miałam okazję napić się prosecco w towarzystwie przesympatycznej Pani Doroty z mężem i ochłodzić się przy coli razem z wyjątkowymi Agnieszką, Jackiem i Hanią! 

Do znudzenia będę powtarzała jak ja lubię swoją pracę!
Wiem, że nigdzie indziej nie poznałabym tylu wspaniałych ludzi. 

Teraz oddaję się przygotowaniom na przyjazd dwóch grup i ślubu Ewy, który odbędzie się już za 2 tygodnie!!! 
Ewa, co Ty na to???

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Agea, spacer był naprawdę udany! Zresztą bawimy się doskonale w swoim towarzystwie, a biorąc pod uwagę cudowne otoczenie, było naprawdę bosko! Pozdrawiam ciepło, Asia.

      Usuń
  2. To nie ja jestem Ewą ale chętnie. Może zrobimy sobie taką modną ostatnio powtórkę ślubowania ? Tylko czy maż się nie rozmyśli :-).Wyobraź sobie Asiu ,że posiałam mnóstwo maków. Niestety u nas trochę później ale będą też na pewno. Jak ja tęsknię za tymi cyprysami .Oj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko, jak najbardziej można :)W takim razie jak się już wylkują nasze polskie maki to musisz je koniecznie obfotografować. Pamiętam czerwone makowe pola po drodze nad morze bałtyckie! Jako osesek oczywiście bo teraz to już chyba tak nie można. Następnym razem musisz koniecznie przywieźć sobie oryginalnego cypryska ze szkółki w Pistoi. Pa pa

      Usuń
  3. Nie ma nic wspanialszego niż wino wypite w zacnym gronie, wtedy smakuje jeszcze lepiej :)

    Twoje " kwiatuszki" są prześliczne:)

    Czekam aż w przyszłym roku i my na chwile zasiądziemy przy dobrym espresso w dobrym towarzystwie :) pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te moje kwiatuszki to wprawdzie takie samosiejki, ale są cudowne! Mam nadzieję, że nie tylko kawę :) Ja też Ciebie pozdrawiam

      Usuń
  4. Ten czerwony akcent cudowny! spacer udany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maki są piękne! Taka soczysta czerwień nie ma szans żeby zniknąć nawet w najwyższej trawie. Anka maszerowała dzielnie przez dobre 2 godziny na własnych nóżkach. Tylko przy zejściu z górki pomógł tata. Słoneczne pozdrowienia, Asia

      Usuń
  5. już maki :)? u nas rzepaki, bzy i czereśniowe sady :)
    a spotkanie po latach, które owocuje odnowieniem znajomości - bezcenne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, tak! U nas są już maki. Pojawiają się dosłownie wszędzie. Przy rowach, przy murach, a nawet na budowie nowego szpitala. Cieszą oczy na każdym kroku! Rzepak też się pojawia, ale bzy i peonie jak na lekarswto :( Masz rację, dla mnie odnowienie tej przyjaźni jest moim wielkim sukcesem. Trochę się zmieniłyśmy po prawie kilkunastu latach, ale nagadać się nie mogłyśmy tak jak na lekcjach :) Pozdrawiam, Asia

      Usuń
  6. bardzo się cieszę że trafiłam na Twoją stronkę , przez Toskańskie zapiski.....,cudnie tu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, ja też się cieszę, że mam nową czytelniczkę :) Dziękuję i pozdrawiam. Asia

      Usuń
  7. ..."każde ze zdjęć przedstawia inny mak"...? Asiu, czy aby na pewno tak?
    (zauważyłaś, że zrymowałam? ;) ).

    Jak oglądałam te zdjęcia to w pierwszym momencie miałam wrażenie, że to jakiś fotomontaż :D Przyznaj się, masz taki jeden mak-model, który ustawiasz tylko w różnych plenerach, hm?

    Całusy i uściski.

    PS. A zapach Florencji... to stara historia, jeszcze mieszkałyśmy drzwi w drzwi :D Nie musisz mieć wyrzutów sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałaś mój wpis i naszła Ciebie wena... Nawet mogę to zrozumieć :) Podobno w Neapolu, sprzedają powietrze z Neapolu właśnie zamknięte w malutkich buteleczkach. Mnie też zainspirował ten zapach Florencji... Buziaki

      Usuń