Pięć miesięcy później, tj. 17 września 2013 o 12.30 byli już Mężem i Żoną!
Wybór miejsca noclegowego, miejsca ceremonii ślubnej, kompletowanie dokumentów, tłumaczenie oraz ich legalizację załatwiliśmy właściwie na samym początku. Wybór kwiatów, nakryć i menu przypadł natomiast na sierpień - "święty" miesiąc, kiedy to każdy szanujący się obywatel Włoch, wyjeżdża na wakacje ! Wszystko pozamykane, urolopy i rozbieżność informacji... Ale i temu zaradziłam :) Moja obecność na miejscu, jak się okazuje, jest moim największym atutem.
Pomimo iż nie był to mój ślub, to ja bardzo przeżywałam swoją obecność podczas ceremonii. Pełniłam, nie byle jaką funkcję, bo funkcję tłumacza (spełniam potrzebne ku temu warunki). Bałam się, że najnormalniej w świecie popłaczę się ze wzruszenia. Cudem udało mi się powstrzymać łzy. Pomogła mi w tym przede wszystkim Ola, z której emanował niespotykany spokój. Od czasu do czasu, utwierdzała mnie, że wszystko jest w porządku, swoim pięknym uśmiechem :)
A teraz oddaję już głos Oli i Jarkowi:
“Już mi niosą suknię z welonem
Już Cyganie czekają z muzyką
Koń do taktu zamiata ogonem
Mendelsonem stukają kopyta”
Już Cyganie czekają z muzyką
Koń do taktu zamiata ogonem
Mendelsonem stukają kopyta”
Z czym Wam się kojarzy ten refren? Z pięknym
ślubem jak z bajki? Być może, ale nie nam… Dla nas oznaczało długie i żmudne
przygotowania, zapraszanie wujków, za którymi się nie przepada, czy ciotek,
które widziało się raz w życiu, a zaprosić trzeba, bo „wypada” oraz całą serię
innych obowiązkowych zabiegów, które mają zachwycić naszych gości. No właśnie,
naszych gości, ale nie nas. Dlaczego TEN dzień nie może należeć do Młodych? Ale
tak naprawdę, tak na 100%, żeby był taki jaki sobie wymarzyli, a nie taki, jak
wszyscy oczekują....
Nasz taki był – ślub w Toskanii, niezapomniany,
bez zbędnej otoczki. Dlaczego Toskania? Pomysłów mieliśmy wiele: Portugalia,
Las Vegas, Hawaje, Rzym. Zaczęliśmy szukać w Internecie firm, które pomagają w
organizacji ślubów za granicą, aż trafiliśmy na bloga Asi. Napisaliśmy
„zaczepnego” maila, a kilka elektronicznych listów później zdaliśmy sobie
sprawę, że Toskania to jest to! W tym miejscu nie możemy nie wspomnieć o pełnym
profesjonalizmie i zaangażowaniu ze strony Asi. Lista rzeczy, które
zorganizowała lub pomogła zorganizować jest naprawdę długa, oto najważniejsze z
nich:
·
Zakwaterowanie
i kolacja weselna - Agriturismo – wszystko co przeczytaliście na
jego temat na tym blogu to prawda. Asiu, dziękujemy za pokazanie nam tego
miejsca, do dziś spieramy się, który widok z tarasu jest bardziej niezapomniany
– piękna panorama rozciągająca się za dnia, czy też migoczące nocą światła
miast i miasteczek – Montale, Pistoii, Florencji…. Ahhh, jak tam jest pięknie….
A jedzenie, mhhh, rewelacyjne! Zastanawialiśmy się
dlaczego w weekendy są tam takie tłumy, a stolik trzeba rezerwować z
wyprzedzeniem. Po naszej „weselnej” kolacji nie mamy już więcej pytań. Za
pośrednictwem Asi skonsultowaliśmy wcześniej całe menu z szefową kuchni, i mimo
że przynajmniej teoretycznie wiedzieliśmy jakich dań się spodziewać, to w
praktyce każde kolejne danie zachwycało. Ile byśmy dali żeby znów móc
skosztować risotto z grzybami czy też biszkoptowo-owocowego tortu.
·
Miejsce
ceremonii – tutaj również zdaliśmy się na Asię i nie zawiedliśmy się.
Początkowo ceremonia miała się odbyć w Urzędzie w Pistoii, ale Asia
zaproponowałam nam alternatywne miejsce – klimatyczne, podniosłe, eleganckie, idealne
ukoronowanie Tego dnia - willa, w której mieści się najstarsza w Europie szkoła
organowa.
·
Wszelkie
sprawy „urzędowo-papierkowe”, które spędzały nam sen z powiek… Liczne wpisy na
forach internetowych nie dawały nam pewności czy czegoś nie przeoczymy co
później mogłoby uniemożliwić nam zawarcie związku małżeńskiego lub opóźnić samą
ceremonię. Zdaliśmy się na Asię. Przeprowadziła nas przez te wszystkie
formalności bezstresowo. Podpowiedziała co załatwić w Polsce, pośredniczyła w
kontakcie z polską Ambasadą oraz lokalnym Urzędem Stanu Cywilnego, a w
przeddzień ceremonii była z nami w Urzędzie i pomogła przekonać Panią Urzędnik,
że nie jesteśmy rodzeństwem – podejrzeń nabrała patrząc na nasze adresy - wychowaliśmy
się przy tej samej ulicy J.
·
Fotograf
– zależało nam na polskim fotografie, przede wszystkim dlatego, aby uniknąć problemów
w komunikacji. Asia poleciła nam polsko-włoski duet fotografów z Rzymu (www.slubwrzymie.com).
Basiu, Marco, dziękujemy za Wasz profesjonalizm oraz przesympatyczną atmosferę
w czasie zdjęć. A sesja we Florencji – niezapomniane przeżycie.
Willa, w której odbył się nasz ślub.
|
Podczas ceremonii |
Asia, jako nasz tłumacz podczas ceremonii, także musiała złożyć swój popis na dokumentach. |
Na sesji plenerowej w gaju oliwnym
i we Florencji...
Nasz pobyt w Toskanii to oczywiście nie tylko
ślub, aczkolwiek centralny i najważniejszy element tego wyjazdu. Udało nam się
skosztować także innych uroków tego regionu.
Zwiedzanie zaczęliśmy od słynnej „Krzywej wieży”.
Choć musimy przyznać, że Pisa nieco nas rozczarowała. Oczywiście jest tu piękna
Katedra, Baptysterium, ale mieliśmy wrażenie, że poza głównym Piazza dei
Miracoli czar pryska. A że w dniu zwiedzania pogodę mieliśmy w „kratkę”,
dodatkowym minusem okazali się wszechobecni i bardzo natarczywi sprzedawcy
parasoli.
Piza |
Niewątpliwie miłym zaskoczeniem była dla nas
Lukka, warto zwiedzić tutaj stare centrum miasta otoczone murami, a nieco dalej
w osadzie Borgo a Mozzano można podziwiać szczególny most, który podobno
zbudował sam szatan w ciągu zaledwie jednej nocy.
Lukka |
Diabelski most |
Zwiedziliśmy także
Muzeum Leonarda w miejscowości Vinci, gdzie już sam dojazd do niej drogą pod
górę pełną serpentyn i pięknych widoków był nie lada atrakcją.
W drodze do ... |
... Vinci |
Obowiązkowym punktem
programu była także Siena, na zwiedzanie której najlepiej jest poświęcić cały
dzień, aby nic nie umknęło z turystycznych atrakcji. Niewątpliwie jest to
miejsce magiczne, a każda z uliczek zaskakuje niepowtarzalnym klimatem.
Piazza del Campo – główny plac Sieny.
|
Jedna z wielu malowniczych uliczek Sieny |
A oto San Gimignano – miasteczko w prowincji Sieny noszące miano „średniowiecznego Manhattanu”.
Nie brakuje tu sklepów, w których można kupić wino i inne lokalne wyroby.
|
A dla miłośników pięknych i szybkich samochodów
polecamy muzeum Ferrari w Maranello (powiat Modena, Emilia Romagna) J.
Asiu,
jeszcze raz dziękujemy za spełnienie naszych marzeń!
Ola i Jarek
Od Oli i Jarka dostałam piękny prezent. Zresztą sami zobaczcie:
Od środka, na wieczku, wypalony jest taki oto napis. Z dedykacją od Oli i Jarka.
Teraz nareszcie mam gdzie chować swoje marzenia, które czekają na realizację :)
Oczywiście jeśli najpierw Anka zabierze swoje skarby...
Kochani Olu i Jarku, czuję się wyróżniona, że to właśnie ja przyczyniłam się do spełnienia Waszych marzeń!